Historia pewnej zemsty
Jak to w bajkach bywa? Najczęściej jest on i ona. On – książę, ona pośledniejszego rodu, pokonują przeszkody by być razem. Albo on czy ona, zaklęci, przeklęci i nadający się wyłącznie do odczarowania, muszą się zmagać z rzuconymi klątwami. Jednak zwykle wszystko kończy się szczęśliwie. Ale są i bajki, które opowiadają o dziwnych bohaterach, tych, którzy przerażają, ale i wyróżniają się intrygującymi cechami. Zadziwiających, poddanych własnym demonom... Taki jest Mageot Krzysztofa Kochańskiego. Rozpoczyna się właściwie, jak opowieść o zemście. Oto do domu powraca wielki Merkalen, by dowiedzieć się, że jego ukochana córka, targnęła się na swoje życie. Dlaczego? Otóż chodziło o cnotę i czystość (odchodzące do zamtuza słowa), które brutalnie odebrał jej książę, władca tej krainy Grademieun. To dlatego imię Merkalena, to teraz „zemsta”. Zemsta za córkę, za jej odebraną młodość i godność, oraz za jego własne nieszczęście. „Nie zaznam spokoju, dopóki Grademieun jest wśród żywych. Nie mam innego celu w życiu.”
Tylko co mu w tym pomoże? Co sprawi, że z łatwością wypełni swą przysięgę, złożoną nad grobem córki? Może będzie to zbroja Mageota? Tajemnicze dzieło snycerzy, dzieło cudowne, ale także i noszące w sobie przekleństwo. Bo jak w bajkach bywa, wszystko ma dwie strony, dwie twarze, dwa przeznaczenia. Jednak dla Merkalena – „Żył gniew”, on, skąpany w nienawiści, karmiony wspomnieniami i ciągłym bólem. A jego życie? Ono zaczęło mieć tylko to jedno znaczenie – zemstę.
Powieść Kochańskiego co prawda rozpoczyna się jak bajka, ale już wkrótce zaskakuje pomieszaniem chronologicznym, mętlikiem postaci z tego świata oraz dziwnych, jakże intrygujących miejsc. Powoli wąska w fabule historia, zmienia się w opowieść samego Merkalena oraz... Mageota. Opowieść o zbolałym ojcu – ogarniętym demonem zemsty oraz o pierwszym i ostatnim z opętanych. To jego własna, Merkalena nienawiść, przedstawia nam wykreowany przez Kochańskiego świata. Ale też ci inni, którzy stali się Mageotem, mają swój głos. Choć, może prawdziwy był tylko jeden? Jak możemy być pewni? „Zbroja Mageota nie przegapi swojej ofiary.” Tym razem, nawet nie musiała się narzucać. Ale jednak czy jest to tyko zbroja, kupa złomu? Czy też tajemnica, okupiona krwią wielu bohaterów?
Mageot to naprawdę sympatyczna miniatura, opowieść o „Przenoszącym Magię”, osobniku skomplikowanym, na poły legendarnym. Historia pełna zła, w której zdaje się, że nie ma miejsca na bajkowe zakończenie, a jednak... musimy na nie czekać, jak to w bajkach bywa. Sama zbroja, przynosi nam na myśl pierścień Tolkiena. Tak samo wysysa noszącego, podobnie bierze górę nad jego osobowością. Ale to przecież też i zwykły świat. Sytuacja polityczna tego świata i sam Mageot, to co prawda historie poboczne, ale równie wyraziste i niezbędne w całej fabule. Podobnie jak intrygujące stworki, niezbędne zbroi, które sprawiają, iż tekst staje się bardziej ckliwy i ludzki. Jednak nawet on nie przerwie pogoni za zemstą. Ta droga musi się skończyć tylko w jedne sposób, ale kiedy i gdzie? Tego nie wie nikt...