Gucci, Instagram i odsłonięte dekolty. Iran to nie tylko wojna
"Iran jest postrzegany na Zachodzie często jako punkt na tzw. osi zła. To bardzo krzywdzący i stereotypowy obraz" – pisała Aleksandra Chrobak w książce "Fashionistki zrzucają czadory". Teraz jej książka powinna być obowiązkowa.
Amerykańscy wojskowi zabili generała Kasema Sulejmaniego, co wywołało potężną reakcję świata. Irańczycy w odwecie wysłali rakiety na amerykańskie bazy w Iraku. "Ostatniej nocy zostali spoliczkowani, ale takie wojskowe akcje nie wystarczą" - taki wpis pojawił się na koncie ajatollaha Chameiniego na Twitterze.
Sytuacja przeraża, bo wygląda to, że konflikt dopiero się zaognia. Ci, którzy nie mają pojęcia o polityce międzynarodowej, ledwo rozumieją co dokładnie się dzieje. Ba, trudno się dziwić! Tym bardziej, że o awanturach pomiędzy politykami tych dwóch państw słyszymy od dawna.
Dlatego teraz szczególnie warto sięgnąć po książkę Polki, która w Iranie spędziła przeszło 10 lat. Aleksandra Chrobak doskonale opisała, kim są Irańczycy, jak wygląda ich społeczeństwo i dlaczego cały czas w głowie mamy dzikie, stereotypowe wyobrażenie o nich.
Zobacz: Potężne uderzenie w amerykańskie bazy
"Po twarzy płynęły mi łzy żalu"
"Fashionistki zrzucają czadory" trafiły do księgarni w 2018 r. Mogliście przeczytać nasz wywiad z Chrobak, która krok po kroku obalała stereotypy dotyczące Iranu. Gdyby wszyscy przeczytali jej książkę, być może dziś byłoby mniej zatrważających komentarzy o Irańczykach.
"Antyirańska polityka prezydenta Stanów Zjednoczonych odbiera szansę na lepszą przyszłość młodym ludziom, którzy są bardzo entuzjastycznie nastawieni do Zachodu i chcą zmienić swój kraj na lepsze" – pisała Polka na długo przed tym, gdy Trump zdecydował o zabójstwie drugiego najważniejszego człowieka w Iranie.
Wspomina jesień 2017 r., gdy po serii agresywnych wpisów Trumpa w Iranie zagotowało się.
"Gdy patrzyłam, jak zaprzepaszczana jest lepsza przyszłość tego kraju, po twarzy płynęły mi łzy żalu i frustracji" – pisała Polka.
Podkreślała, że jedyną nadzieją jest dziś irańska młodzież, która nie chce mieć nic wspólnego z antyamerykańską propagandą.
"Zatrzymują turystów na ulicy, zniesmaczeni mową nienawiści, i przepraszają za te wstrętne słowa, zarzekając się, że nikt w Iranie się z nimi nie identyfikuje" – czytamy w "Fashionistkach".
Albo dalej: "Dla większości Irańczyków mułłowie to klika, banda decydentów, która ich oszukała i systematycznie ograbia własny naród. Obywatelom nie podoba się finansowanie szyickich organizacji mniej lub bardziej militarnych w Libanie czy Syrii".
Cała prawda o Irańczykach?
W internecie krążą teraz zdjęcia z protestów przeciwko Amerykanom i pogrzebu generała Sulejmaniego. Tłumy czadorowych dam opłakujących zabitego i hasła nawołujące do brutalnego odwetu – taki obrazek pewnie utrwali się w świadomości ludzi na świecie.
A to kilka cytatów z "Fashionistek", które pokazują, jak wygląda życie w Iranie.
"Czador nie jest wymagany również w meczetach, do których uczęszcza i tak tylko mniej więcej 1,4 procent obywateli. Zgodnie z tradycją meczet to miejsce zgromadzeń, a nie obiekt sakralny, dom Boży, jak kościół w chrześcijaństwie".
"Dla tych, którzy pierwszy raz podróżują do Iranu, zazwyczaj największym szokiem jest laickość tutejszego społeczeństwa. Wbrew stereotypom religia odgrywa niewielką rolę w prywatnym życiu Irańczyków. Nawet na ulicy wezwanie na modlitwę jest ledwo słyszalne. Pomiędzy oficjalną propagandą a realiami codzienności zieje prawdziwa przepaść".
"Krzykliwe kolory, kontrastujące ze sobą elementy – jak błękit, fiolet i paski zebry czy cała seria złotych wzorów à la Versace na wielobarwnym tle – stanowią must have każdej szanującej się irańskiej szafiarki".
Iranki kochają Gucci, Versace i inne światowe marki. Uwielbiają się malować, randkować (tu są jeszcze pewne problemy), korzystać z zabiegów medycyny estetycznej i z mediów społecznościowych.
"Dziewczyny bez skrępowania publikują tam swoje swobodne zdjęcia. Są seksowne miniówki, fitnessowe pośladki i gołe brzuchy oraz domowy luz. Nie ma na nich choćby cienia hidżabu. Nawet bezchustne foty z restauracji, kafejek i w plenerze to standard. Dziewczyny nie boją się ani nie oglądają się za siebie. Nie ukrywają się też za fikcyjnymi nickami. Zaanektowały media społecznościowe na rzecz feministycznej autoekspresji i tak kruszą system" – pisze Chrobak
Tym, którym nie wystarczy to, co pokazuje się dziś w programach informacyjnych, polecamy "Fashionistki". - Myślę, że my Polacy mamy wiele wspólnego z Irańczykami. Też walczyliśmy o swoją wolność i też byliśmy zafascynowani Zachodem – mówiła w rozmowie z WP Chrobak. Warto mieć to na uwadze.