"Globalne Pasmo" – agenci do zadań bardzo specjalnych [RECENZJA]
Gratka dla fanów science fiction i Warrena Ellisa, który zamknął swoją opowieść w dwunastu niezależnych epizodach. Swego czasu "Globalne Pasmo" zrobiło spore zamieszanie nie tylko w świecie komiksu. O co tyle hałasu?
Warren Ellis, autor słynnych serii "Transmetropolitan", "Hellblazer", "The Authority", "Planetary" i wielu innych, w 2002 r. zaczął wydawać kolejny autorski cykl pt. "Globalne Pasmo". Tytułowa organizacja jest agencją ratunkową, która interweniuje w przypadku bardzo nietypowych kryzysów. Krótko mówiąc tam, gdzie konwencjonalne służby i agencje są bezsilne, do akcji wkracza tajemnicza Miranda Zero i jej tysiąc jeden agentów rozsianych po całym świecie.
"Król" - zwiastun nowego serialu na motywach książki Szczepana Twardocha
Agentem może być lingwista w średnim wieku, nastoletni maniak komputerowy, mistrz parkouru, spec od broni biologicznej, emerytowany detektyw i najwyższej klasy oblatywacz. Taka zgraja pozornie przypadkowych jednostek rozwiązuje problemy współczesnej (jak to sobie wyobrażał prawie dwie dekady temu Ellis) cywilizacji. Może to być globalne zagrożenie wywołane przez tajny eksperyment wojskowy albo coś, co przypomina inwazję obcych. Autor "Globalnego Pasma" nie daje się nudzić swoim agentom i zaskakuje coraz to nowszym pomysłem wpisanym w konwencję science fiction.
"Globalne Pasmo" jako wydanie zbiorcze zawiera wszystkie dwanaście zeszytów z lat 2002-2004, które opowiadają odrębne, niezależne historie. Co znamienne, Ellis zaprosił do współpracy znakomitych i prezentujących zupełnie odmienne style artystów. Na liście płac są takie sławy jak Simon Bisley ("Lobo", "Sędzia Dredd"), Glenn Fabry ("Kaznodzieja"), David Lloyd ("V jak Vendetta" czy Steve Dillon ("Kaznodzieja").
Epizodyczna narracja uprawiana przez Ellisa przywodzi na myśl serial telewizyjny. Swego czasu próbowano to wykorzystać do ekranizacji, nakręcono nawet odcinek pilotażowy, który krąży nielegalnie po sieci, ale Warner Bros. ostatecznie skasowało ten projekt. Kilka lat później pojawił się kolejny pomysł na przeniesienie "Globalnego Pasma" na mały ekran, ale znowu bez skutku. Pozostaje więc cieszyć się samym komiksem, który w końcu doczekał się polskiego wydanie i powinien zagościć w kolekcji wszystkich miłośników nowelek science fiction.