Gdyby nie ja, tę powieść napisałby ktoś inny - rozmowa z Györgym Spiró
Wywiad z Györgym Spiró, laureatem "Angelusa" Literackiej Nagrody Europy Środkowej za 2009 r.
Dobrosława Grzybkowska-Lewicka: Skąd u Pana zainteresowanie Polską, Polakami, a przede wszystkim polską historią kultury?
György Spiró : Po studiach, kiedy już umiałem mówić po rosyjsku i po serbsko-chorwacku, zdecydowałem, że nauczę się też języka polskiego, czeskiego i słowackiego. Tak też się stało. W latach siedemdziesiątych stopniowo odkrywałem film polski, teatr i dramat - ten ostatni stał się dla mnie priorytetem na niekorzyść utworów dramatycznych pozostałych narodów. W tamtych czasach bywałem w Polsce często jako stypendysta. Zacząłem tłumaczyć wiersze rówieśników na węgierski, spotkałem sie z tematem Iksów, aż w końcu między 1975 i 1979 napisałem swoją pierwszą polską powieść. W latach osiemdziesiątych przełożyłem trzy dramaty Wyspiańskiego , jeden Gombrowicza i niektóre współczesne. Napisałem dysertacje o wschodnioeuropejskiej dramaturgii od Oświecenia do Pierwszej Wojny Światowej. Zaczarowała mnie
odrębność sposobu myślenia teatralnego Polaków, daleki od węgierskiego typu myślenia. A Gombrowicza zaczarowała nasza operetka, której u Was nie ma...
* Pisząc w nagrodzonych „Angelusem” „ Mesjaszach ” o polskich wieszczach, wyręczył Pan ich współczesnych rodaków, którzy nie mieliby dość odwagi, by poruszyć ten „święty” narodowy temat. Dziękujemy za to. Dystans emocjonalno-geograficzno-czasowy zdecydowanie pomaga podejmować takie zagadnienia. A co zatem przeszkadza?*
Są znakomici polscy historycy, którzy dużo i głęboko pisali o towianizmie i do dziś tworzą świetne dzieła, zbierają materiały o Wielkiej Emigracji, analizują ich filozofię. Bardzo dużo tym badaczom zawdzięczam. Są pisarze, jak na przykład Wyspiański , którzy dobrze wiedzieli, o co chodziło Mickiewiczowi i towianczykom, pisali o tym interesujące dzieła, jak na przykład „Legion”. Gdyby nie ja, to wcześniej czy później tę powieść napisałby ktoś inny, prawdopodobnie Polak pokroju, powiedzmy, Słobodzianka .
Czy kusiło Pana, aby podjąć grę z mitem romantycznym i temat towiańczyków zamknąć w formie dramatu?
Czułem w temacie możliwość epiki, a nie dramatu. Tematy dla długiej powieści są rzadkością.
Czy obcując z materiałami źródłowymi, zapałał Pan do którejś z postaci z kręgu Wielkiej Emigracji szczególną sympatią?
Bardzo polubiłem Słowackiego , głęboko polubiłem Nabielaka. Ten ostatni przypominał mi mojego ojca, chociaż jemu, niestety, nie mogłem poświęcić więcej miejsca, bo pisarza zobowiazuje forma. Lubię też Goszczyńskiego . No i Januszkiewiczów... Rama naturalnie lubię - jeden z moich żyjących wtedy jeszcze przyjaciół stanowił pierwowzór jego postaci. Bardzo lubię również Marię Mickiewiczównę, choć o niej też nie dużo mogłem pisać. Lubię niemal wszystkich. Nie ma w tym nic dziwnego, zresztą: nie można długo zajmować się postaciami, których autor nie lubi.
Na scenie Teatru Muzycznego „Capitol” Justyna Szafran opowiadała o nimfomance Ksawerze. Jak Pan ocenia wybór tego fragmentu przez twórców spektaklu? Bezsprzecznie podgrzało to atmosferę na sali.
Moi Przyjaciele, którzy czytali jeszcze maszynopis, zarzucali mi, że o Ksawerze napisane zostało zbyt mało... Żądali, żeby więcej miejsca poświęcić opisom jej kobiecości. Byli to mężczyźni, natomiast z moich informacji wynika, że fragment do spektaklu wybrany został przecież przez kobietę... Nimfomanką zresztą Ksawera nie była. Była piękna i młodzi mężczyźni zwyczajnie się w niej kochali.
* Podczas gali „Angelusa” nagrodę dla najlepszego tłumacza otrzymała Elżbieta Cygielska za przełożenie „ Mesjaszy ”. Jak układała się Państwa współpraca podczas całego procesu translacyjnego?*
Nie wiedziałem, że to ona tłumaczy dzieło, dopóki nie przeczytałem o tym w polskiej prasie i w Internecie, już po tym jak powieść wyszła do druku. Zrobiła bardzo dobre tłumaczenie.
Plany wydawnicze? Czy temat polskiej historii, po Bogusławskim i Kole Sprawy Bożej już się skończył, czy też natrafił Pan na ciekawe wątki, o których będziemy mieli szansę poczytać w następnych powieściach?
Byłbym szczęśliwy, gdyby powieść „Iksowie” nareszcie opublikowana została po polsku, przecież Bogusławski na to zasługuje - jest wielką postacią w dziejach Polski, podobnie jak w mojej powieści. Nie wiem, co będę pisał w dalszej kolejności, mam różne pomysły, jak zwykle.
Dziękuję za rozmowę.
Na wasze komentarze i uwagi czekamy nie tylko tutaj, ale także na naszej stronie internetowej na Facebooku: tutaj !