Niektórzy uważają, że dorosły sięgający po książki dla dzieci i młodzieży – o ile nie jest polonistą albo uczestnikiem akcji „Cała Polska czyta dzieciom” – jest niedojrzały i infantylny albo ma, jak to mówią, „nierówno pod sufitem”. Osobiście nie zgadzam się z tą tezą, a dlaczego – postaram się udowodnić na przykładzie Drugiego. Właściwy adresat tej powieści – nastoletni czytelnik – znajdzie w niej dobrze znane problemy swoje i swoich rówieśników, takie jak zakłócenia komunikacji na styku rodzice-dzieci i nauczyciele-uczniowie, szczęśliwe i nieszczęśliwe pierwsze miłości, razem z całą swoją oprawą w postaci podchodów, uników, nieporozumień wynikających z niewłaściwego odczytania słów czy gestów drugiej osoby albo z interwencji „życzliwych” kolegów. Znajdzie też potwierdzenie powtarzanej do znudzenia przez starszych, lecz tak często ignorowanej prawdy, że pozory mylą, że ktoś urodziwy, zdolny i bogaty może mieć powody, by czuć się nieszczęśliwym, a w kimś niepozornym i pełnym kompleksów można odkryć
wartości nie do przecenienia. Oczywiste to wszystko jest znane, ale tu ukazane w sposób nienachalny, wyzbyty moralizatorstwa, przekonujący, tym bardziej, że wśród pierwszoplanowych bohaterów nie ma postaci jednolicie „czarnych” ani „białych”, tak, jak nie ma ich wśród naszych dzieci czy podopiecznych.
My zaś, rodzice i wychowawcy, otrzymujemy jasny komunikat: nastoletni człowiek nie zawsze jest takim, jakim go widzimy albo chcemy widzieć. Rzeczy, które my uznajemy za błahostki, mogą dla niego urastać do rangi prawdziwej tragedii, a nasze priorytety być sprawami mniejszej wagi. Pozorna pewność siebie i arogancja może maskować obniżone poczucie własnej wartości, a niedbałość i „obniżenie lotów” – sygnalizować poważne zaburzenia emocjonalne. Może już nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale przecież Arek, Iga, Hadrian i ich koledzy to my sami, tyle że sprzed lat dwudziestu czy trzydziestu, ci z „Jeziora osobliwości” czy „Końca wakacji”, tylko przyobleczeni we współczesne szaty i wpasowani w nieznane w naszej młodości realia. Te zresztą ukazuje autorka równie wnikliwie, jak psychologiczne portrety bohaterów, pozwalając sobie chwilami na gorzkie drwiny z pewnych aspektów polskiej rzeczywistości.
Postaci takich, jak dziadek Zbyszek, robiący karierę polityczną dzięki podwójnej moralności, albo matka Hadriana, wyzwolona i niezależna kobieta sukcesu, próżno szukać w literaturze młodzieżowej lat 60 i 70, lecz fałszem byłoby udawać, że dziś ich nie ma, podobnie jak całej gamy zjawisk czasem zabawnych, czasem niemądrych lub z lekka przerażających, które stanowią codzienność bohaterów Drugiego: programowego samotnego macierzyństwa, nadawania dzieciom wymyślnych imion, planowania ich przyszłej edukacji już w kołysce, a potem wożenia na castingi do reklam... Ta dbałość o szczegóły zwiększa realizm powieści; nie zmniejsza go wcale ciepłe i optymistyczne zakończenie, bo przecież i w prawdziwym życiu na szczęście bywają chwile, kiedy wszystko zaczyna się dobrze układać. Jeśli i pozostałe tytuły Ewy Nowak są do tego podobne, oznacza to kolejny udany krok w kierunku wypełnienia powstałej w ostatnich dziesięcioleciach luki w asortymencie książek dla młodzieży i o młodzieży. Dodajmy – całkiem niezłych książek.