Piękna, wzruszająca książka o życiu w z definicji trudnym i smutnym miejscu – domu opieki. Przy czym należy dodać, że autor, geriatra, nie uważa za takie miejsca, w którym przyszło mu pracować.Potrafi delikatnie, z wyczuciem i smakiem opowiadać o swojej pracy, ludziach, których przyszło mu spotkać na zawodowej i prywatnej drodze oraz o kocie - niezwykłym zwierzaku, nietypowym lokatorze jego miejsca pracy. Oskar jest niezwykły, gdyż wyczuwa, gdy któryś z pacjentów ma umrzeć i towarzyszy mu w jego ostatniej drodze. Oprócz tego to kot, jakich wiele – lubi chodzić swoimi ścieżkami, zanadto nie spoufala się z ludźmi, jest wyniosły i zdystansowany.
Oskar jest w tej książce równorzędnym bohaterem wraz z chorobą Alzheimera. Autor potrafi nie tylko przybliżyć świat chorych osób, ale także zaznajomić czytelnika z niuansami tej choroby. Brak jednak w tej pozycji medycznego żargonu, podobnie jak brak taniego sentymentalizmu. Nie jest to również pozycja paranaukowa, próbująca wyjaśnić nietypowe zdolności tytułowego kota.
Myliłby się ten, kto by sądził, że książka o odchodzeniu musi być łzawa i smutna.Choć może źle to określiłam – autor nie pisze wyłącznie o śmierci, ale także o tym, co ją poprzedza, czyli życiu. Życiu, które zawsze ma ogromną wartość, które jest zbiorem różnych historii, utrwalonych na kartach tej książki. A między nimi wszystkimi przeplata się Oskar, wciąż gotowy nieść ukojenie tym, którzy odchodzą, trwać przy nich na posterunku bez względu na to, czy ktoś próbuje go odpędzić. On, nie zważając na wszystko, robi swoje. I przynosi to nadspodziewane efekty. Któż mógłby bowiem przypuszczać, ile ukojenia może przynieść obecność innej istoty, nawet jeśli taką istotą jest nie drugi człowiek, ale kot.