"Dobre intencje" o Jarosławie Kaczyńskim. Autor "książki" komentuje zamieszanie
"Wchłonąłem tę książkę natychmiast i jestem sparaliżowany jej treścią" - napisał Mariusz Szczygieł i zrobił najlepszą możliwą reklamie nowej książce o Jarosławie Kaczyńskim. W kilka godzin sprzedało się 900 egzemplarzy. Teraz autor "Dobrych intencji" tłumaczy, jakie były jego własne intencje.
Zapowiadało się, że czytelnicy dostaną do rąk reportaż o życiu i karierze Jarosława Kaczyńskiego, jakiego jeszcze nikt nie napisał. Jeden chwytliwy wpis Mariusza Szczygła wystarczył. Dziennikarz pisał: "lepiej jej nie kupować, bo można przeżyć szok, a nawet wejść w stan agresji. Nerwy mogą puścić. Ostrzegam!!!". Tajemnicza biografia od anonimowych jeszcze wtedy autorów zaczęła robić furorę. Po kilku dniach okazało się jednak, że nie jest to książka, a 100 pustych stron ozdobionych 8 gwiazdkami.
"To, moim zdaniem, najlepsza charakterystyka tych aspektów u Jarosława Kaczyńskiego" - wyjaśniał Szczygieł, który pokazał także, jak "Dobre intencje" wyglądają od środka. Autor "książki" przyznaje, że jego zdaniem właśnie tak najlepiej można ująć temat stosunku Jarosława Kaczyńskiego wobec kobiet i demokracji.
Zobacz: Kaczyński "pójdzie siedzieć"? Wymowny komentarz
Autorem publikacji jest 27-letni Jarek Bródka, projektant aplikacji, grafik komputerowy z Krakowa. Jak przyznaje w rozmowie z "Wyborczą", to polityka Jarosława Kaczyńskiego i protesty Ogólnopolskiego Strajku Kobiet stały się "motorem napędowym jego działania".
- To wszystko wzięło się przecież z narastającej w nas, młodych ludziach, frustracji wynikającej z życia pod rządami Kaczyńskiego - mówi.
I dodaje: - Pomyślałem, że mogę mój żart zrobić na większą skalę i że w ten sposób mogę wyrazić swoją obywatelską i patriotyczną troskę o to, co się dzieje w Polsce. Mam w sobie taką potrzebę, chcę coś robić poza pracą, słuchaniem muzyki, czytaniem książek i spotykaniem się ze znajomymi.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Bródka na własną rękę wydrukował 1000 sztuk "Dobrych intencji". 50 egzemplarzy rozesłał do dziennikarzy, którzy nie ujawnili od razu tajemnicy "książki". Po pierwszym wpisie Mariusza Szczygła, który zapowiadał wstrząsającą pozycję, w kilka godzin sprzedało się 900 egzemplarzy. Wiele osób czekało na dodruk.
Po kilku dniach również Mariusz Szczygieł pokazał, że w środku nie ma nic. Puste strony, które mają oddawać wszystkie "dobre intencje" polityka.
- Pomyślałem o słowach, które najlepiej opisywałyby przeciwieństwa priorytetów, którymi kieruje się Jarosław Kaczyński w swoich decyzjach politycznych. Nie wierzę mu, kiedy mówi o tym, że ma dobre intencje - komentuje Bródka w "Wyborczej".
Czy obawiał się, że jego żart może mieć konsekwencje prawne?
- Owszem, miałem myśli o prokuraturze. Rozważałem, czy mój performance nie będzie miał jakichś prawno-politycznych konsekwencji. Ale potem uznałem, że przesadzam, bo przecież Polska to nie Rosja czy Białoruś - przyznaje.
Autor zdradził, że nie brakuje osób, które mimo wszystko wciąż chcą kupić "książkę" o Kaczyńskim. I przypomina, że dochód ze sprzedaży będzie przeznaczony na Centrum Praw Kobiet, a ci, którzy czują się oszukani i chcą dokonać zwrotu, mogą to zrobić i dostaną z powrotem swoje pieniądze.