"Dali lekcję szacunku". Szczygieł jednoznacznie o Rozenek
Mariusz Szczygieł na swoim profilu społecznościowym uznał, że publiczna wymiana zdań między Małgorzatą Rozenek, Radosławem Majdanem i Joanną Gierak-Onoszko na temat znaczenia pióropusza, dała obserwatorom lekcję kultury i szacunku. Pod jego postem zawrzało. Pod wpływem niektórych komentarzy reportażysta edytował wpis na Facebooku, dodając do niego kolejny wątek - katolicki.
Podczas zimowych wakacji Małgorzata Rozenek-Majdan podzieliła się z fanami zdjęciem w stroju "starej indianki". Celebryci nie wiedzieli, że pióropusz nie jest zwykłym nakryciem głowy, a ważnym i bolesnym symbolem zarezerwowanym dla płci męskiej. Publikacja zdjęcia w pióropuszu wywołała oburzenia, a nawet gniew części jej fanów Małgorzaty Rozenek. Widząc to, zapytaliśmy Joannę Gierak-Onoszko, autorkę "27 śmierci Toby'ego Obeda", czy rzeczywiście emocje są w tym przypadku uzasadnione.
Na łamach WP pisarka merytorycznie wyjaśniła, dlaczego nie powinno się traktować pióropusza jak rekwizytu i podziękowała celebrytce za wywołanie dyskusji o "granicach wrażliwości" i szacunku do odległego nam dziedzictwa kulturowego.
Mariusz Szczygieł pochwalił poziom wymiany zdań i umiejętność przyjęcia krytyki przez małżeństwo celebrytów. "Cała trójka dała nam lekcję szacunku, umiejętności przyznania się do błędu i kultury dyskusji. Wartości te są u nas deficytowe i szczerze mówiąc nie ma się od kogo uczyć, jak załatwiać spory bez hejtu" - napisał, po czym streścił całą historię. Komentarze niektórych osób skłoniły jednak dziennikarza do rozbudowania postu.
Zobacz: Polskie gwiazdy uciekają w ciepłe kraje. Wkrótce może to być niemożliwe
W rozbudowanym komentarzu Mariusz Szczygieł odniósł się do osób, które wyśmiewając intencje autora, pytały, jak historia o szacunku do odległej symboliki ma się z jednoczesną akceptacją "aktów profanacji" na naszym rodzimym poletku kulturowym, oczywiście w bardziej dosadnych słowach. Pisarz podpisał:
"Matka Boska z tęczą ma wyrażać wsparcie dla wykluczanych, a robienie sobie zdjęcia w bikini i pióropuszu nie ma w sobie żadnego głębszego przekazu. Ściganie za tęczową aureolę to jest właśnie zawłaszczanie Matki Boga przez jedną grupę katolików" - argumentował. "Wszyscy jesteśmy/byliśmy katolikami albo większość. Używamy więc i transformujemy NASZ symbol - Twój też, bo jesteś ochrzczony, Twoja mama u i dziadkowie są wierzący".
Mariusz Szczygieł wskazał na zasadniczą różnicę między użyciem świętego symbolu w ramach protestu, a używaniem go jako elementu plażowej stylizacji. "Krzyże na gołych klatach facetów też mnie odrzucają - żeby była jasność" - zakończył swój post reportażysta.
Trwa ładowanie wpisu: facebook