Adrian Mole. Szczere wyznania to kolejna już część cyklu Sue Townsend, mówiąca o tym, wciąż niestety z niewiadomych przyczyn nieznanym angielskim poecie i intelektualiście, któremu marzy się światowa kariera literacka oraz pełne uroków życie u boku Pandory Brathwaite. Po Sekretnym dzienniku, Mękach dorastania i Czasie cappuccino wydawnictwo postanowiło wprowadzić na nasz rynek czytelniczy pozycję, która ma charakter aneksu do wymienionych wcześniej tytułów.
Książka zawiera fragmenty Dziennika Adriana Mole’a, sięgające swoją rozpiętością czasową od roku 1984 do 1989. Adrian szesnasto- czy dwudziestoletni nadal ma kłopoty z cerą, własną osobowością i rodzicami. Wciąż toczy wojnę z filistrami, których pełno dookoła niego. Robi też wszystko, aby zrealizować swe życiowe zadanie, jakim jest „dążenie do piękna wbrew brzydocie, do prawdy wbrew fałszowi, do sprawiedliwości wbrew bogaczom, którzy siedzą na pieniądzach. Ponadto pisze „przejmujące” miłosne wiersze, a nawet odnosi pewne sukcesy na polu literatury – jego wypracowanie „Dzień z życia stewardessy” zdobyło drugą nagrodę w konkursie twórczego pisania organizowanym przez British Airways. Ten diarysta i nieletni filozof miał okazję zadebiutować również na antenie Pirackiego Radia Four, gdzie z właściwą sobie przenikliwością i inteligencją wypowiadał się na temat stylu życia (własnego) i opowiedział o swoim pobycie w Moskwie.
Jednak to nie fabuła czy też poszczególne etapy życia Adriana są w tej książce najważniejsze. Wcale nie wyjątkowy zmysł narracyjny sprawił, że poszczególne części cyklu Sue Townsend zostały przetłumaczone na trzydzieści cztery języki, a dodatkowo na ich podstawie powstał serial telewizyjny i radiowy oraz sztuka teatralna. Przyczyną tego było swoiste podejście do otaczającego świata - dla samego Adriana śmiertelnie poważne i zaangażowane, natomiast dla czytelnika śmieszne i groteskowe. Autorka stawia swego bohatera w sytuacjach, które dla zwykłego śmiertelnika nie miałyby żadnego znaczenia, natomiast z komentarzem tego „posiadacza wyższego intelektu” nabierają charakteru ironicznego i stanowią świetny sposób na demaskowanie stereotypów, krytykowanie władzy, pokazywanie społecznego zakłamania. Taka literatura – właśnie satyryczna i demaskatorska, ale skonstruowana w sposób zabawny, inteligentny, przybierająca pozory zabawy, znajduje wielu zwolenników, nie tylko w rodzimej Anglii.
Szczere wyznania, oprócz fragmentów dziennika Adriana Mole’a, zawierają w sobie również felietony Sue Townsend oraz zapiski Margaret Hildy Roberts. Wydaje się, że to właśnie felietony stanowią najciekawszą część tej książki. Teksty, w których autorka zabawnie relacjonuje swój pobyt na Majorce, zachwyca się Rosją, wyznaje, dlaczego lubi Anglię, a nie lubi pisania dla telewizji, są skreślone z charakterystycznym dla pisarki poczuciem humoru, dobrze skonstruowane i dają wrażenie obcowania ze spójną, felietonową całością.
Trzecią część książki stanowi sekretny dziennik Margaret Hildy Roberts, który, z nie do końca zrozumiałych przyczyn, znajduje się w tym zbiorku. Kim była przywoływana czternastolatka tego nie wiadomo. „Fragmenty jej dziennika zostały odkryte między stronicami „Książki kucharskiej dla dziewcząt Be-Ro” nabytej na wyprzedaży w Grantham pewnego świątecznego dnia 1988 r.”, ale kto nabył tę książkę, tego również się nie dowiemy. Margaret ma być żeńskim odpowiednikiem Adriana i trzeba przyznać, że momentami staje się bardziej oryginalna niż jej poprzednik. Pracowita aż do przesady (czas wolny spędza w szklarni, podczas przerwy szkolnej zdarza jej się odmalowywać linie boiska albo zmywać podłogi w łazienkach), dla relaksu rozwiązuje równania matematyczne i jest święcie przekonana, że w jej żyłach płynie królewska krew. Świat postrzegany oczami tak wyjątkowej jednostki bywa zabawny, ale cały czas zastanawiamy się: „Kim jest ta Margaret i dlaczego jej dziennik znalazł się obok Szczerych wyznań Adriana?”
Czytając poszczególne części Szczerych wyznań mamy wrażenie, iż zostały one połączone ze sobą w sposób sztuczny i zupełnie nieprzekonujący. Tak, jakby Sue Townsend odnalazła swoje niepublikowane teksty i złożyła je w przypadkową całość z przekonaniem, że sygnowane nazwiskiem Adriana Mole’a będą do przełknięcia. I oczywiście – można je dosyć gładko skonsumować i nawet jakieś smaczki w tym odnaleźć, ale efekt końcowy psuje wrażenie zupełnego miszmaszu. Stąd też oczywiście poznawania dziwnego świata Adriana Mole’a od jego Szczerych wyznań nie polecamy zupełnie, a dla tych, którzy tego bohatera już znają, ta niewielka książka będzie raczej formą aneksu do poprzednich części niż jakąś szczególną gratką wydawniczą.