Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Czy kobieta potrafi myśleć tak dobrze jak mężczyzna?

Czy kobieta potrafi myśleć tak dobrze jak mężczyzna?Źródło: Inne
d211ntq
d211ntq

Średniowiecze, dotąd czas zwany „ciemnym” i „zacofanym”, ostatnio święci tryumfy nie tylko dzięki gotykowi we wszelkich swych formach, ale i dzięki literaturze fantasy, która wprost kąpie się w jego ramach. Także naukowcy uświadamiają nam, że to właśnie ten okres zamykający się między upadkiem Cesarstwa Rzymskiego (IV wiek), a wynalezieniem druku i odkryciem Ameryki (XV wiek), był jednym z barwniejszych i magicznych.

Księga Małgorzaty to właśnie jeden z takich dowodów na to, że okres średniowiecza był bardziej fascynujący, niż kiedyś się nam zdawało. Rzecz dzieje się w Londynie, gdzie pewnego dnia Małgorzata z Ashbury, Małgorzata Small, akuszerka i rewolucjonistka, wyprzedzająca swe dzieje, Małgorzata Kendall, w pewnym sensie nadal dziecko, usłyszała: „Opisz to, co widziałaś na własne oczy.” Ale posłuchajmy jej samej:

„W Roku Pańskim 1355, trzeciego dnia po święcie Trzech Króli, Bóg polecił mi napisać książkę.”

Nic nie było by w tym wezwaniu dziwnego, gdyby zabrzmiało to w głowie mężczyzny, ale kobiety? Na szczęście ma ona wyrozumiałego męża, który pozwala na tą, w myśleniu innych, słabostkę. I Małgorzata rozpoczyna poszukiwania kronikarza, gdyż sama nie umie pisać. I znajduje go...

d211ntq

„Przed dwoma dniami napisał pewnej kobiecie list do syna w Calais, ale od tego czasu nic mu się nie trafiło i zaczął już miewać nieprzyzwoite sny o kiełbasach i golonkach.” Brat Grzegorz podejmie się tego zadania, choć nie bez pewnych obiekcji. Co ja mówię pewnych... Ogromnych obiekcji. Urażony, zgorzkniały, nienawidzący kobiet, nie rozumie potrzeby tej, która go zatrudniła, ale pisze, bo tak trzeba.

Z czegoś musi żyć. Zresztą nęcony grzesznym jedzeniem, symbolicznym jabłkiem, którym Ewa skazała Adama na grzech. Brat Grzegorz, w swej dziwnej skromnej, dla niego niezrozumiałej „pysze” ma siebie za Adama, cierpiącego, poddaje się jednak, posiadając jego wiedzę... Ocenia Małgorzatę, sam będąc nie bez skazy. Jednak tej raczy się nie zauważać. Pomaga mu w tym ówczesne pojmowanie Boga, co prawda miłości, ale jednostronnej, zdziwaczałej, jakby skierowanej tylko do mężczyzn.

Jaka jest naprawdę Małgorzata? To musimy wyłuskać z książki sami, słowami brata Grzegorza to osoba uparta, ale i zabawna, szczera, dobra. Choć do tego, że zauważa te pozytywne cechy nigdy się nie przyzna. „(...) zawsze najlepiej jest zaczynać od początku” I dlatego zaczną pisać. „(...) tą opowieścią przywiodłaś mnie pani do współudziału w swoim grzechu i wiedziałaś o tym wcześniej...” Brat Grzegorz? Bo to tak naprawdę nie tylko historia samej Małgorzaty, narratorki i głównej bohaterki, ale też i jego, kronikarza. Grzegorz ukrywa zbyt wiele. Na początku wcale nawet byśmy nie podejrzewali, że on może mieć na sumieniu tak wiele. Nosić w sercu taki ciężar. Niespełnione marzenie, które spełnia Małgorzata. „(...) a Bóg, który odmówił mi łaski, dał ją TOBIE!”

Tak zareaguje na tajemnicę Małgorzaty – kobiety. Istoty średniowiecznie niereformowalnej, głupiej, nadającej się do rodzenia kobiet i pracy. Tej, która ma być posłuszna mężowi, ma milczeć i nie myśleć. Tak, przede wszystkim nie myśleć. On, twórca:„O rozumie kobiet i innych stworzeń”..., jak może wybaczyć Bogu, że to kobiecie dał to, o co on prosi, o co składa ofiarę z własnego ciała. Sprawiedliwość?

d211ntq

„Książka jest jak dziecko. Ciężar jego utraty jest ogromny.”

Małgorzata rozumie jedną część tego zdania, Grzegorz, a raczej Gilbert drugą. Ona zna ból utraty dziecka, może więc stworzyć taką metaforę, on zaś stracił swe dzieło-książkę, także w pewnym sensie jego dziecko... Czy będą w stanie porozumieć się naprawdę. Nie tylko jako pracodawca i pracownik, ale też jako przyjaciele pokrzywdzeni przez los?

Ona, kobieta doświadczająca cudów i magii, spotykająca ludzi złych i pięknych, rozdzielająca swą świetlistą duszę wszystkim, którzy potrzebują, to Małgorzata. Cicha, spokojna, pokrzywdzona przez los. Jednak pisze książkę. On zdradzony przez tych, którym uwierzył, którzy zabili jego „dziecko”, a jednak nie może ich odrzucić. Wzburzony pychą, którą uważa za dobro. Czy mają wspólny mianownik? Tak. Obydwoje je kochają. Książki.

d211ntq

On ma jedną, ona żadnej, ale jej mąż kilka, czyli bardzo dużo. Ona nie umie ich czytać, on połyka je, pławi się w słowach... Też pisanie jest dla nich wspólne. On pisze by żyć, bo w prawdziwe pisanie stracił wiarę... ona, bo dla niej to magia, kreślona cudzymi palcami. Misja i polecenie, ale też spełnienie marzenia. Czyżbyśmy spotkaliśmy świętą i niedowiarka? A może zwykłych ludzi średniowiecza, chcących przerosnąć swą epokę?

Księga Małgorzaty to obraz epoki, ludzi, świata i stosunków między nimi a religią; to też czasem spacer po Londynie i jego okolicach, średniowiecznych, innych... Podróż geograficzna i metafizyczna, po duszy, uczuciach. To średniowieczne freski, obrazy, ryciny i witraże, w które nagle ktoś tchnął życie. I nie ma się co dziwić, gdyż autorka, przed napisaniem swoich dzieł, staje się najpierw znawczynią epoki, o której chce pisać. Zagłębia się w dusze bibliotek, sanktuaria ksiąg i uczy się, by podać nam prawdę.

Księga Małgorzaty: malownicza, dziwna, nie z tej ziemi... bo ta ziemia, z którą była związana już umarła. To cud, którego nie chciałam przestać czytać, co ja mówię, w ogóle nie czułam słów, ani przechodzących przez palce stron, bo rozumiałam, że pisanie jest samo w sobie cudem. Próbowałam, uwierzcie, co prawda tworząc fikcję nawet nie mogę się równać z Małgorzatą, która znalazła odwagę, by opowiedzieć swoją przeszłość... Przeszłość, która raptownie zamieni się w teraźniejszość. Czy będzie ją mogła udźwignąć? Kolejne ciężary, niesprawiedliwość, ból... Czy znowu znajdzie w sobie siłę i przyjaciół?

d211ntq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d211ntq