Debiutancka powieść Williama Goldinga pod tytułem „Władca much” ukazała się w 1954 roku. Zapoczątkowała ona błyskotliwą karierę pisarza, której ukoronowaniem stało się przyznanie mu Literackiej Nagrody Nobla w 1983 roku. Książka opisuje grupę chłopców, którzy znalazłszy się na bezludnej wyspie szybko wyzbywają się narzuconych przez cywilizację kulturowych nawyków i zahamować, i budują społeczność opartą na najniższych instynktach.
Pod wyraźnym wpływem dzieła Goldinga pozostawał Pierce Brown, pisząc sześćdziesiąt lat później swoją pierwszą powieść z cyklu „Red Rising”. Może Nobla mu ona jeszcze nie przyniesie, ale popularność wśród młodych czytelników, zafascynowanych krwawymi przygodami w fantastycznych światach, zapewni bez wątpienia. „Złota krew” wpisuje się bowiem w modny obecnie nurt mrocznych i brutalnych dystopii, których bohaterowie ścierają się na śmierć i życie (ku uciesze tyrańskich władców i otumanionej gawiedzi) w inscenizowanych zawodach. Mając to na względzie, oczywiście trudno uniknąć porównań książki Browna z kultowymi dla tego nurtu „Igrzyskami śmierci” Suzanne Collins.
Akcja powieści rozpoczyna się w ukrytej pod powierzchnią Marsa kolonii Lykos, zamieszkiwanej przez ludzi z warstwy Czerwonych, których zadaniem jest praca na rzecz Kolorów wyżej postawionych w hierarchii społecznej. Na szczycie tej hierarchii od wieków niezmiennie znajdują się Złoci, sprawujący bezwzględne rządy nad pozostałymi dzięki korzystaniu z rozbudowanego aparatu przymusu oraz zaawansowanej techniki. Czerwoni z Lykos pracują w kopalni minerału helium-3, który służy jako paliwo do najnowocześniejszych urządzeń, w tym statków kosmicznych. Górnicy schodzą do sztolni w młodym wieku, harują ponad siły, biorąc udział w pozornym „współzawodnictwie pracy”, niedojadają i często kończą krótkie życie w tragicznych okolicznościach.
Szesnastoletni Darrow po trzech latach pracy w kopalni jest czołowym Helldiverem obsługującym ogromny świder. Nie brak mu fantazji, co często naraża go na ryzyko, zarówno w szybie, jak i poza kopalnią. To upodabnia go do ojca, który został stracony przez Złotych za próbę pokojowego protestu. Gdy Darrowa dotykają kolejne niesprawiedliwości, narasta w nim bunt. Czarę goryczy ostatecznie przelewa skazanie przez tyranów na śmierć Eo, ukochanej żony bohatera. Uratowany przez ruch oporu działający pod nazwą Synowie Aresa, zyskuje szansę dokonania zemsty na Złotych i spełnienia marzenia Eo o bardziej sprawiedliwym świecie.
Jednak aby tego dokonać, Darrow sam musi... stać się Złotym. Ludzie poszczególnych Kolorów różnią się od siebie nie tylko pozycją społeczną, ale także budową i fizjologią. Dlatego najpierw chłopak musi przejść szereg operacji chirurgicznych, potem zaś odpowiedni trening fizyczny i mentalny. W końcu staje się gotowy, aby wślizgnąć się pośród Złotych i spróbować zdemontować zbrodniczy system od wewnątrz. Aby próba ta miała szanse powodzenia, bohater musi ukończyć elitarną szkołę dla przyszłych władców, czyli Instytut Marsa. To instytucja, która ma wyłonić najsilniejszych, najsprytniejszych i najbardziej bezwzględnych Złotych do zajmowania najważniejszych stanowisk państwowych. Kto nie da rady jej przetrwać, po prostu ginie.
Darrow musi nauczyć się mordować tych, których polubił, oszukiwać tych, którzy mu zaufali, wykorzystywać wszystkich i wszystko dla osiągnięcia celu. Podzieleni na plemiona nastolatkowi toczą ze sobą wojny, pokonanych obracają w niewolników, spiskują i tworzą nietrwałe sojusze, gromadzą zasoby i... zasługi, oceniane przez cynicznych Cenzorów. Zwycięzca tej morderczej rywalizacji może być tylko jeden. Coraz bardziej angażując się w walkę wszystkich ze wszystkimi, Darrow nabiera wątpliwości, czy sianie strachu i przemoc są jedyną drogą do zwycięstwa. W poszukiwaniu innej drogi pomaga mu Virginia z plemienia, do którego zniszczenia wcześniej się przyczynił.
Darrow na każdym kroku musi uważać, aby się nie zdekonspirować. Równolegle walczy o przetrwanie i przywództwo, nie dając się zabić przez tych, którzy poczuli się przez niego zagrożeni. Na kolejnych etapach tej walki zadaje sobie wciąż nowe pytania. Czy gra w Instytucie prowadzona jest zgodnie z deklarowanymi przez organizatorów zasadami? Czy rzeczywiście ktoś taki jak on może ją ukończyć i stać się członkiem rządzącej Elity? A w końcu – czy w przyszłości będzie chciał zniszczyć ludzi, którzy w Instytucie Marsa stali się dla niego przyjaciółmi?
Zaskakujące, brutalne i krwawe przygody Darrowa w bezwzględnej szkole przetrwania stanowią najciekawszą część powieści. To właśnie one nawiązują do „Władcy much” Goldinga. Pełne przemocy i okrucieństwa sceny tylko w niewielkim stopniu są łagodzone przez profilowanie treści pod młodego czytelnika. Brown w interesujący sposób opisuje przemiany, którym podlega społeczność nastolatków mających stać się dzikimi bestiami dla realizacji amoralnej totalitarnej ideologii. Ciekawie kreśli portrety wielu spośród nich, indywidualizując je i obdarzając życiem wewnętrznym. Oczywiście najwięcej uwagi poświęca drodze, którą przebywa – w sferze społecznej i mentalnej – sam Darrow, osiąganiu przez niego kolejnych etapów dojrzałości i samoświadomości.
Zasadnicze pytanie, które pisarz zadaje swojemu bohaterowi i czytelnikom, dotyczy tego, czy aby skutecznie walczyć z potworami, koniecznie samemu trzeba stać się potworem. Czy dla pokonania zła trzeba używać złych metod? A jeśli tak, to jaka różnica będzie pomiędzy tym, kto walczy ze złem, a tymi, których potępia i których chce pokonać? Czy nie stanie się po prostu kolejnym tyranem, który zastąpi dotychczasowych, a niesprawiedliwy system nadal będzie trwał, nie ulegając zasadniczej zmianie? Brown podaje to wszystko pod rozwagę czytelników w atrakcyjny sposób, konstruując przygodową fabułę zgodnie z najlepszymi regułami gatunku. Mając te ostatnie na względzie, nie poprzestaje również na jednym tomie historii Darrowa. Przed czytelnikami jeszcze dwa kolejne (drugi pt. „Złoty syn” ukazał się równocześnie z pierwszym). A dla tych, którzy wolą oglądać niż czytać, już niebawem ma powstać film na motywach „Złotej krwi”.