Corto Maltese, t. 13, Pod słońcem północy – recenzja komiksu wydawnictwa Egmont
Pierwszy tom "Corto Maltese" stworzony po śmierci Hugo Pratta jest jak najwyższej jakości falsyfikat. Na pierwszy rzut oka idealny, ale fani od razu poczują, że coś tu nie gra.
W 2014 r. włoska oficyna Cong ogłosiła, że po bez mała 30 latach od zakończenia reaktywuje serię "Corto Maltese". Decyzja może i niespodziewana, ale absolutnie zrozumiała. Cykl autorstwa Hugo Pratta jest bowiem jedną z najważniejszych komiksowych marek, a sama postać Corto obrosła kultem na tyle, aby reklamować zapach Diora i doczekać się m.in. kilku ekranizacji czy hołdu od DC Comics. Wnioski nasuwają się same. Potrzebny był tylko ktoś, kto przejąłby pałeczkę po zmarłym w 1995 r. autorze i podołałby gigantycznej odpowiedzialność.
Tym kimś okazał się Hiszpan Juan Diaz Canales, a więc facet, który dał nam wielokrotnie nagradzanego, wyśmienitego "Black Sada". Z kolei rysunkami zajął się jego krajan, Rubén Pellejero. Co z tego wynikło?
Komiks - renesans gatunku
"Pod słońcem północy" rzuca maltańskiego marynarza aż za koło podbiegunowe, gdzie wiedziony zagadkowymi wskazówkami swojego przyjaciela Jacka Londona musi odnaleźć pewną kobietę. I oczywiście pakuje się w kolejną kabałę.
Brzmi po staremu? Bo tak w istocie jest. Canales zgrabnie odhacza kolejne punkty jazdy obowiązkowej serii, serwując sprawnie poprowadzoną opowieść tradycyjnie osadzoną w historycznym kontekście. Scenariusz "Pod słońcem północy" ma też mocno progresywny wydźwięk, co dla fanów serii także nie jest niczym zaskakującym.
Formalnie też bez zarzutu. Pellejero zachowuje w dużej mierze klasyczny 9-kadrowy układ i sprawnie naśladuje styl Pratta. Choć nie jest to imitacja 1:1, jak ma to miejsce choćby w przypadku "Asteriksa".
W czym zatem problem? Ano w tym, że w "Corto Maltese" Hugo Pratt przyzwyczaił nas do niebywałej lekkości z jaką łączył powieść awanturniczą, kulturowe aluzje, ujmujący humor i poetykę snu. Dla czytelnika było to z jednej strony intelektualne wyzwanie, z drugiej najwyższej klasy rozrywka, w niczym nieustępująca literaturze przez wielkie "L".
Czytając 13. tom "Corto Maltese" ani przez moment nie poczułem tamtych emocji. W "Pod słońcem północy" Canales i Pellejero stworzyli kopię idealną, jednak pozbawioną ducha oryginału. Miejmy nadzieję, że w kolejnej części będzie już lepiej. "Ekwatoria" trafi do sprzedaży w styczniu przyszłego roku.