Mario Ybl powraca po raz trzeci. Jeszcze bardziej arogancki, jeszcze bardziej przekonany o swojej nieomylności, jeszcze głębiej pogrążony w fobiach i nałogach, jeszcze dalszy od uporządkowania prywatnego życia. Ponieważ sezony wykopaliskowe bywają dłuższe, niż sezony turystyczne, profesor Ybl przybył na Kretę wiosną, kiedy jest tam zimno, wietrznie, pusto, a życie toczy się powoli. Archeologów zgalwanizowało jednak sensacyjne odkrycie, a niedługo później w sennej okolicy popełniono morderstwo. Nikogo nie zdziwiłoby, że miejscowy chłopak dostał nożem pod żebro, ale dziewczyna? Chluba okolicy, która z zapadłej wioski wyrwała się na studia archeologiczne? Taka miła, taka ładna, taka zdolna…
Autorka powieści, Marta Guzowska, jest doktorem archeologii z dużym doświadczeniem na wykopaliskach w basenie Morza Śródziemnego. Pewnie dlatego archeologiczne tło kryminałów z profesorem Yblem mierzone jest właściwą miarą i nie jest tak romantyczne, jak ukazują to liczne filmy i powieści. Oczywiście, istotą badań jest prowadzenie prac wykopaliskowych w terenie, ale przecież nie tylko. W „Ofierze Polikseny” odkryto i szkielety, i złoto, ale w tle trojańskich wykopalisk toczyły się intrygi i rozkwitały pozamałżeńskie romanse, a każdy, jak potrafił, walczył o granty i sponsorów, czyli o być albo nie być kolejnego sezonu. We „Wszystkich ludziach przez cały czas” dowiadujemy się za to, że prawdziwa władza spoczywa w rękach eminencji nie tylko szarych, ale nawet mocno przykurzonych: naukowców pracujących w muzeach i instytutach gromadzących i opracowujących znaleziska. To oni decydują, co trafi na szybką ścieżkę publikacji, a co na czas nieokreślony ugrzęźnie w kartonach upchniętych w najdalszy kąt magazynu.
Mario Ybl, profesor antropologii fizycznej, to prawdziwe wyzwanie dla współpracowników. Mizantropia nie objawia się u niego wycofaniem, lecz agresją. Na ogół słowną, ale raniącą ostrzej, niż nóż. Dla słabych fachowców nie ma przebaczenia. Mario, pozując na wulgarnego macho nie wylewającego za kołnierz, próbuje ukryć neurotyczność, fobie i cierpienia zawiedzionej miłości. Ale i tak prawie wszyscy wiedzą, co kryje się za odpychającą fasadą, a niektórzy, znając jego wybitne kompetencje i bezkompromisowość – potrafią nawet wiele wybaczać. Mario czasem mówi to, co sami chcieliby powiedzieć głośno, gdyby mieli więcej odwagi.
Postać profesora Ybla wymaga jednak pewnej dozy wyrozumiałości ze strony czytelnika (można go pokochać albo znienawidzić), pamiętać też trzeba, że z jego (niekoniecznie trzeźwej) perspektywy oglądamy Kretę i Kreteńczyków. Inaczej, niż w dwu poprzednich częściach, „Wszyscy ludzie przez cały czas” to bardziej czarna humoreska, niż kryminał. Mnie się podobało. Dużo mięsa (z kośćmi), zupełny brak lukru.