"Bóg mordu" w mistrzowskim wydaniu. Lepszy od filmu?
Cechą dobrej sztuki teatralnej jest to, że wielu twórców wciąż po nią sięga, szukając nowej interpretacji. "Bóg mordu" Yasminy Rezy jakiś czas temu zainspirował Romana Polańskiego. Okazuje się, że tekst równie dobrze sprawdza się w adaptacji polskich aktorów.
Niespełna półtorej godziny słuchania Agaty Kuleszy, Roberta Więckiewicza, Macieja Stuhra i Mai Ostaszewskiej w błyskotliwej, wartkiej sztuce to prawdziwy miód dla uszu. Superprodukcja Audioteki na nowo przypomina historię znaną zarówno widzom światowych teatrów, jak i filmu "Rzeź" Romana Polańskiego z udziałem Jodie Foster, Kate Winslet, Christophera Waltza i Johna C. Reilly’ego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji
"Bóg mordu". Mistrzowskie duety aktorskie
Śmiem jednak twierdzić, że polscy aktorzy sprawdzili się w głosowej adaptacji "Boga mordu" znacznie lepiej niż hollywoodzkie gwiazdy. Co zresztą potwierdza reżyser audiobooka Waldemar Raźniak: - W pracy z tą czwórką dostrzegłem przede wszystkim to, z czego wszyscy powoli zdajemy sobie dzisiaj sprawę: że mamy w Polsce aktorów i aktorki absolutnie światowej klasy. Wielu wspaniałych aktorów amerykańskich czy brytyjskich nie znalibyśmy, gdyby nie prymat języka angielskiego w tzw. kulturze popularnej. Ciężko sobie wyobrazić, że język polski miałby zdominować nagle świat, ale słuchając tego słuchowiska można odnieść wrażenie, że ten materiał jest nie tylko inny od wcześniejszych wersji, ale pod wieloma względami bogatszy.
Sekretem tych wyśmienitych duetów z pewnością jest to, że mieli okazje wielokrotnie pracować ze sobą na planach filmowych. Maciej Stuhr i Maja Ostaszewska niedawno zagrali razem w "Zielonej granicy" Agnieszki Holland, a Agata Kulesza i Robert Więckiewicz nawet wcielili się w małżeństwo w "Weselu" Wojciecha Smarzowskiego.
Jak przełożyło się to na "Boga mordu"? Otóż mamy do czynienia z historią dwóch par, które spotykają się w wyniku bójki ich 11-letnich synów. Frideric po kłótni uderza kijem w twarz Daniela, uszkadzając chłopcu dwie jedynki. Skruszeni rodzice małego złoczyńcy chcą rozwiązać sprawę polubownie, ale od słowa do słowa z rodzicami ofiary z całej czwórki wychodzą małżeńskie frustracje i mieszczańskie uprzedzenia.
Clou sprowadza się do szukania źródła agresji, tak dobrze skrywanej przez dorosłych, która jednak wybucha w nieoczekiwanych momentach, jak i tej prostej, wyrażonej fizycznym atakiem przez dzieci bohaterów sztuki. W tym aspekcie słuchacze dostają szerokie pole do popisu, łapiąc się słówek czy aktorskich środków, by przyjąć wybraną przez siebie interpretację. Jedno jest pewne, z superprodukcją Audioteki "Bóg mordu" można spędzić smakowitą godzinkę.