Okazuje się, że co jak co, ale i zbytnia egzaltacja oraz przedwczesna dorosłość wypowiedzi, może być dla rodziców tak „upośledzonego” dziecka, też przeszkodą w prawdziwym jego pokochaniu. Chociaż mówią, że rodzice kochają raczej bezwarunkowo, ale kto ich tam tak do końca wie? W końcu, niestety, ale są tylko ludzi. No chyba, że czyjaś macocha jest „kosmitką”.
Cóż. Adrian Mole nie należy do łobuzów, ale taki jaki jest, romantyczny, może odrobinę dziwaczny i nazbyt dojrzały w swej młodzieńczej, niespełnionej próżności, wcale nie odpowiada rodzicom. Można by nawet odnieść wrażenie, że najzwyczajniej w świecie się go wstydzą. Może to przez to zdecydowali się na drugie dziecko? Postanowili sobie stworzyć ideał? Model ulepszony, może nawet w innej płci?
Tak, bardzo dobrze się domyślacie, w odróżnieniu od niego samego, nasz bohater „Sekretnego dziennika”, zostanie już niedługo bratem. Chociaż zachowanie rodziców jest jak najbardziej dziwaczne, i każdy zdrowy nastolatek dawno by wiedział o co chodzi, ale cóż, umysł naszego bohatera jest specyficzny. Pewnych rzeczy, zwyczajnie nie jest w stanie zrozumieć. W końcu zajmują go rzeczy „wyższe”. Chyba przez ich wysokość, a może i zasłanianie rzeczywistości, nie zauważa, że rodzinie przybyć może nawet trochę więcej, niż tylko jeden członek.
Co do Pandory, to jak na kobietę przystało, ma zmienne nastroje. Prawie jak matka, której przecież je można wybaczyć, bo jest w ciąży. Ale dlaczego Pandora? Oj, pewnie, że do końca nie wiadomo z kim jest w ciąży. Nie Pandora, tylko matka. Ale co do Patyczaka, to chyba pole rażenia jest raczej zawężone. Zresztą, to kobiety, nawet babcia i żona Berta szaleją. Nie można z nimi dojść do ładu, a tu jeszcze szkoła. To odwieczne źródło wszelakich problemów, suma kłopotów nastolatka. A w końcu mimo całej skomplikowanej dorosłości, nasz Adrian Mole, to nadal uczeń i nastolatek. Dokładniej raczej bomba buzujących hormonów, o opóźnionym zapłonie, ale kto się będzie spierał? Pomieszanie z poplątaniem, a przecież żyć trzeba.
To, że Adrian Mole dorasta, nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Tak już ten świat ułożono, że poza płacami, nic w miejscu nie stoi. A nawet one, zawsze mogą się obniżyć. Tym bardziej gdy spojrzymy co jeszcze przed nami... Nie rozumiem dlaczego najpierw zafundowano nam „Czas cappucino”, bynajmniej prawda jest taka, że „Szczere wyznania”, naprawdę jeszcze przed nami. Jednak na razie, świat ma piętnaście lat i przytłaczające doświadczenie.
O Mole’u, angielskim nastolatku, a w końcu i mężczyźnie, powstały już naukowe dysertacje z dziedziny psychologii i literatury. Nie ma w co wątpić, ale w przynajmniej tej mierze, Adrian doczekał się upragnionej sławy. Jest postacią kultową, osobnikiem zagubionym, niespełnionym pisarzem i poetą, ale też i ramą, w którą wpasowują się i pewnie będą się wpasowywać, kolejne jego sobowtóry, jak i nasz, także specyficzny i odrobinę bardziej szalony, Rudolf Gąbczak. W końcu, nadal wszystko przed nimi. Na przykład ciało Pandory... może nie dla Gąbczaka, ale Mole’owi, może się w końcu przydarzyć.
Tak wiem, oto kanon literatury, ale muszę przyznać, że „Sekretny dziennik” oraz „Czas cappucino”, bardziej mi przypadły do gustu. Nie, no oczywiści, że Mole nadal śmieszy, ale jest powtarzalny, a co gorsze, przewidywalny. W tym tomie czegoś mi brakuje. A może raczej zbyt wiele jest tak, jak było? Mnie samą Adrian trochę w tej swojej nastoletniej samotności już znużył. Ale to wcale nie znaczy, że nie jest warty przeczytania.
Bo na rozruszanie wnętrzności nadal jest dobry, choć to głupio tak się śmiać z tego... fajtłapy. Tak, uważam go za fajtłapę, a teraz już wiem, że to mu nie przejdzie. Tak więc na wakacje, jak znalazł, na drogę do pracy... i na każdy czas. Adrian Mole, swymi kłopotami pozwoli nam sobie uświadomić, że nasze życie, wcale nie jest takie żałosne... Może?