Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Błędem jest nazywać wszystko po imieniu

Błędem jest nazywać wszystko po imieniuŹródło: Inne
d3weeuk
d3weeuk

To co najlepsze w tej książce, to początek. Wciągający pełnią obrazów tak nasyconych realizmem, że aż ociekających od dźwięków i barw. Początek zadziwiający, choć nie nadzwyczajny. W końcu ile znamy książkowych rodzin, którym nagle zwalają się na głowę magowie... i postępujące za nimi zło?

Warto sam Prolog przeczytać uważnie i kilka razy, by pozwolić ciału nasycić się czystym i zdrowym światem rodziny bartnika. Otaczających ich, wczesnojesiennych, jeszcze gorących oparów. Bo potem będzie już tylko inaczej. To, co zdawało się być snem, albo za taki miało uchodzić może się przemienić w trudną do określenia namacalność.

Tropem xameleona to w rzeczywistości opowieść iście obrazkowa, jakby kreskówka, gdyż dzieje maga Sodosa Skrępowanego oddane zostały z namaszczeniem godnym malarza, mistrza realizmu.

Ale zacznijmy od tego kim w rzeczywistości jest tytułowy xameleon: „Jest to istota, ponoć najczęściej ludzka, potrafiąca zmieniać swój wygląd”. Bestia ta zagnieździła się podobno w Gaybonie, siedzibie Trazwalara Wielkiego, i dybie sobie na życie władcy. Podobno, gdyż tak naprawdę nikt go nie widział, bo i jak tu wypędzić takiego „mimikranta”, „złudzieńca”, co to każdym naprawdę być może? Otóż mag Sodos ma na to sposób, ale sprytny, przeczuwający, że nie wszystko może pójść po jego myśli, zaczyna swe przygody od zwiedzania. Bo i jest co.

d3weeuk

Książka rozgrywa się w bardzo bogatych i różnorodnych miejscach, przywodząc czasem na myśl opowieści Wschodu. Swą barwnością, malowniczością, głębią kształtów zarówno ludzkich ciał, jak i umysłów. Poprzez zapachy, aromaty, zachowania.

Dowcipna, zabawna, życiowo dworska, do bólu i łez... „(...) co się stanie, jeżeli się okaże, że xameleon wsączył się w jego duszę?” Właśnie, drepczący ciągle Sodos Skrępowany, wydaje się wiedzieć wszystko, a jednocześnie nie robić nic, ale może to taka przywar maga? Nazwany „złudzieńcem, który tropi złudzieńca”, ucieka od spojrzeń dworu. I to spojrzeń niezbyt przyjaznych. Bo kim jest tak naprawdę ten mag? Czy nie za łatwo dał się przywlec na dwór Trazwalara? A może pod całą sprawą xameleonizmu kryje się w rzeczywistości coś więcej? Może odkrywanie udawanek innych stanie się w rzeczywistości tematem przewodnim jego przechadzek?

Właśnie tym książka najbardziej nęci. Pragnieniem ucieczki od samego siebie i staniem się kimś innym. Jakby można było skryć się przed problemami i zmaganiami z rzeczywistością. Bo kameleon nie zakłada tylko maski, nie robi sobie makijażu, czy też nie przebiera ciała. On po prostu przeobraża się własne ciało, na cudze podobieństwo.

Czy któryś z waszych znajomych nie zachowuje się ostatnio inaczej? W końcu: „Nie widzimy rzeczy jakimi są, lecz jakimi sami jesteśmy”. Może należy przestać patrzeć, by zobaczyć prawdę?

d3weeuk

Sodos Skrępowany, noszący te dziwne miano od czasów dzieciństwa, spacerując, od niechcenia prawie, odkryje wiele. Może i zbyt wiele. Ale nie pozwoli, by krępowały go myśli innych. Silny, nie ujawniający wszystkich tajemnic, dziwnie nierealny... Jest jak ta księga. Skrępowany okładkami, jednak pozwala czasem wymykać się własnej magii.

Tajemnice dworu Trazwalara Wielkiego staną się naszymi. Wchodzimy dzięki niej wprost do środka. To my staniemy się xameleonami, udając innych. Stojąc z boku, obserwując, kryjąc się pod nazwiskami, które same w sobie noszą opis człowieka. A co wspólnego ma z tym wszystkim swojski folklor?

Prolog? Przyznaję, że coś znajomego od początku kołatało mi się po głowie, ale o Hondelyku i Cadronie nie pamiętałam. Może dlatego, że to naprawdę całkiem inna opowieść. Ukazana z innej strony niż opowiadania Królewskiej roszady. Pełniejsza, bardziej rozrzutna w osobowościach postaci, lepsza.

d3weeuk

Mimo, że będąca kontynuacją, w rzeczywistości tak odmienna, że przypominamy sobie poprzednie wydarzenia bardzo powoli. A nawet jeżeli nie czytaliśmy opowiadań Dębskiego, i tak się nie zgubimy. Czy xameleon zabije, czy tylko zamąci w głowach i zmusi do czynów innych? Czy w ogóle uda się go odróżnić od właściwego człowieka? Czy autorowi uda się upilnować pupila, czy on sam mu nie zniknie nagle, ucieknie, bardzo zachwycony otoczeniem? Kto tak naprawdę jest ZŁYM? Chcecie zamieszać sobie w głowach?

d3weeuk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3weeuk