Anna Kańtoch: ''Piszę takie książki, jakie sama chciałabym czytać''
O łasce niepamiętania, o kobietach jako bohaterkach kryminałów i o tym, dlaczego autorka fantasy pisze powieść z dreszczykiem – z Anną Kańtoch, autorką "Łaski" rozmawia Marta Brzezińska-Waleszczyk.
O *łasce niepamiętania, o kobietach jako bohaterkach kryminałów i o tym, dlaczego autorka fantasy pisze powieść z dreszczykiem – z Anną Kańtoch, autorką "Łaski" rozmawia Marta Brzezińska-Waleszczyk.*
Marta Brzezi*ńska-Waleszczyk: Skąd pomysł, by pisarka fantasy stworzyła kryminał?*
* Anna Ka* ńtoch : Pewnie stąd, że bardzo lubię czytać kryminały. Czytałam je na długo przed tym, nim w ogóle dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak literatura fantasy. Zresztą zdecydowana większość moich wcześniejszych – fantastycznych – książek zawiera mniej lub bardziej wyeksponowane wątki kryminalne. Przejście do „prawdziwego kryminału” było więc w moim przypadku bardzo płynne i naturalne.
Czy pisanie krymina*łu jest trudniejsze niż praca nad fantastyczną powieścią?*
Prawdę powiedziawszy, nie zauważyłam jakiejś szczególnej różnicy.
Jak si*ę w ogóle zabrać do kryminału – musiała pani rozrysować sobie jakąś mapkę wątków, bohaterów, poszlak, aby nie zgubić się w tworzeniu fabuły?*
Kiedy zaczynałam pisać, znałam fabułę tylko „mniej więcej”, dokładnie rozpisałam sobie wszystko dopiero w połowie, kiedy faktycznie zaczęłam się trochę gubić (śmiech). Ale to nic niezwykłego, przy powieściach fantastycznych często mam dokładnie tak samo.
Wydarzenia to fikcja, natomiast miasto, w którym rozgrywa się akcja „Łaski”, ma swój realny (choć mniejszy) odpowiednik – to Strzelin, niewielka miejscowość położona niedaleko Wrocławia. Oczywiście wprowadziłam sporo zmian, ale myślę, że mieszkańcy Strzelina mogą rozpoznać w książce parę miejsc, np. charakterystyczne kamieniołomy.
Lubi pani czyta*ć kryminały. Czy pisząc „Łaskę”, inspirowała się pani jakimiś ulubionymi autorami? Czy może raczej, tworząc własny kryminał, lepiej unikać czytania innych książek z tego gatunku?*
Pisząc „Łaskę”, czytałam sporo kryminałów, zwłaszcza skandynawskich, zwłaszcza tych dziejących się w zimie albo na dalekiej północy, bo dzięki temu łatwiej mi było wczuć się w klimat. Starałam się natomiast unikać wykorzystywania cudzych pomysłów na fabułę czy postaci. Wszystko więc zależy, jak się rozumie słowo „inspiracja” – czy samo wczuwanie się w nastrój to już inspiracja, czy jeszcze nie.
W krymina*łach bohaterem nie zawsze, ale bardzo często bywa mężczyzna. W „Łasce” są to dwie kobiety – Maria i jej przyjació*łka. Skąd taki pomysł?
Początkowo plan był taki, żeby bohaterami „Łaski” byli Maria i Bogusz, czyli kobieta i mężczyzna, natomiast faktycznie w czasie pisania Maria zdominowała fabułę i wyrosła na główną bohaterkę. Mogę zgadywać, czemu tak się stało – prawdopodobnie po prostu wydawała mi się ciekawszą postacią, a poza tym, jako kobiecie, łatwiej też mi było prowadzić akcję z jej punktu widzenia.
Jak budowa*ła pani poszczególne postaci w „Łasce”? Mnie szczególnie zainteresował porucznik Bogusz.*
Jestem autorką piszącą raczej instynktownie, więc budowanie w moim przypadku polega na tym, że wyobrażam sobie jakąś postać, a potem staram się, żeby jej charakter nie rozłaził się w szwach. Nic bardziej skomplikowanego w tym nie ma. A jeśli chodzi o Bogusza, chciałam, żeby to była postać z jednej strony trochę oryginalna (detektyw bez nałogów i bez rodzinnych problemów), a z drugiej niezbyt sympatyczna (karierowicz, który nawet śmierć dziecka rozważa w kontekście tego, czy to może zaszkodzić mu w karierze).
Komu dedykuje pani „*Łaskę” – czy pisze pani dla jakiegoś konkretnego czytelnika?*
Piszę książki takie, jakie sama chciałabym czytać – to banał, wiem, ale chyba większość autorów tak robi. Nie znaczy to bynajmniej, że piszę dla siebie, bo czytanie moich własnych książek niewiele daje mi satysfakcji – zwłaszcza w przypadku kryminałów nie ma to sensu, skoro i tak wiem, kto jest mordercą (śmiech). Można więc powiedzieć, że piszę dla ludzi, którzy mają podobny do mnie literacki gust, tzn. lubią klimatyczne historie z zagadką i dreszczykiem.
Tytu*ł pani książki jest bardzo tajemniczy. Chodzi bowiem o „łaskę zapomnienia”. Czasem lepiej jest nie pamiętać pewnych rzeczy, spraw, os*ób?
A to pewnie zależy od wielu czynników: od człowieka, od sytuacji, od tego, czego nie pamiętamy... Główna bohaterka „Łaski” uważa, że lepiej jest pamiętać, choć ciotka powtarzała jej, że zapomnienie czasem bywa łaską. Interpretacji czytelnika pozostawiam to, czy ostatecznie poznanie prawdy (przynajmniej częściowe) przynosi Marii wyzwolenie, czy też nie. Ale nawet gdyby przyniosło, nie znaczyłoby to, że pamiętanie w przypadku każdego człowieka jest lepsze od niepamiętania.
Czy my*ślała pani kiedykolwiek o tym, aby „Łaska” została zekranizowana? To całkiem ciekawy materiał na film z dreszczykiem *(śmiech)
Myślałam o ekranizacjach wszystkich moich książek: „Czarne” w stylu „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, przygody Domenica Jordana jako serial z Tomem Hiddlestonem w roli głównej. ;) Tyle tylko, że marzenia marzeniami, a rzeczywistość rzeczywistością i rozsądek mi podpowiada, że– nawet pomijając Hiddlestona – nie mam co na te ekranizacje liczyć. Poza tym akurat chyba„Łaska” na film nadaje się najmniej. Zimowy klimat mógłby ciekawie wypaść na ekranie, ale już intryga, jak sądzę, jest z gatunku takich, które jednak lepiej sprawdzają się w książkach.
Jaki s*ą pani pisarskie plany na najbliższy czas – powrót do fantastyki czy mo*że całkiem dobrze poczuła się pani w kryminalnym świecie?
Tak naprawdę chyba jedno i drugie, bo dobrze się czuję zarówno w fantastycznym, jak i kryminalnym świecie, idealnie więc byłoby, gdybym mogła pisać na przemian dwa różne gatunki. Ale to w dużej mierze zależy od tego, jak „Łaska” zostanie przyjęta. Jeśli dobrze, a wydawnictwo zechce wydać kolejne powieści w takim stylu, chętnie je napiszę, mam zresztą parę pomysłów. Jeśli natomiast okaże się, że książka się nie spodoba, to pewnie na dobre wrócę do fantastyki.
Rozm. Marta Brzezi*ńska-Waleszczyk*