Ostatnie dni Ani we wspomnieniach matki. Wyciskają łzy
- Kiedy nadeszły ostatnie dni, czułam, że to już. Tak zwyczajnie, jak matka – wyznała mama Ani Przybylskiej w biografii córki. Od śmierci uwielbianej aktorki minęło już 7 lat. Odeszła w niedzielę popołudniu. Z książki "Ania" wiemy, jakimi słowami Krystyna Przybylska pożegnała córkę.
"Ania. Biografia Anny Przybylskiej" ukazała się w 2017 r. (wyd. Agora), czyli trzy lata po śmierci gwiazdy kina i telewizji. Krystyna Przybylska wyznała wtedy autorom, że nadal nie może pogodzić się z odejściem córki. Opowiedziała też, jak wyglądał ostatni dzień życia Ani, która odeszła 5 października 2014 r. dokładnie o godzinie 15.18.
Właśnie taki tytuł, "15.18", nosi w książce krótki rozdział ze wspomnieniami matki. Tych kilka akapitów wyciska łzy nawet siedem lat po odejściu Przybylskiej.
Krystyna Przybylska opowiedziała, że kilka dni przed śmiercią siostra Agnieszka zabrała Anię na wózku i przepadły bez śladu na cztery godziny. "A ja się denerwowałam. Komórek oczywiście nie odbierały. Okazało się, że pojechały tylko na lody, a potem Anię – jak nie ją – wzięło na zakupy. Po powrocie nakrzyczałam na nie, jak za ich młodzieńczych lat" – wspominała mama w książce "Ania. Biografia Anny Przybylskiej".
Pani Krystyna doskonale pamiętała też ostatni weekend z córką. W sobotę była piękna pogoda i można było obserwować zawody żeglarskie na zatoce. "Nakryliśmy Anię kołdrą, kocem, włożyliśmy jej czapkę. Ania kazała nam patrzeć na słońce, wodę, na te żaglówki".
Wieczorem Anią miała się zająć pielęgniarka z hospicjum, która namawiała panią Krystynę, by poszła do domu odpocząć. Mama nie chciała jednak zostawiać córki. Z ust Ani padło wtedy: "Mamuś, proszę cię, nie idź". Nie poszła.
W niedzielę rano pani Krystyna zrobiła pielęgniarce kawę i kanapkę, po czym wróciła do córki i zobaczyła, że odchodzi.
"Nosek się jej wyciągnął, ręce się zrobiły takie... inne. Oddech miała cichutki, łapała powietrze jak taki malutki ptaszek albo ryba, która szuka wody. Wyglądała jak mała śpiąca laleczka – już taka malutka, drobniutka" – opowiadała mama Grzegorzowi Kubickiemu i Maciejowi Drzewickiemu, autorom książki "Ania".
Oprócz pani Krystyny z Anią był mąż Jarek i siostra Agnieszka. W ostatniej chwili matka wzięła córkę za rękę i szepnęła: "Dziecko, nic się nie martw, wszystko będzie dobrze".
W odpowiedzi zobaczyła tylko, jak spod powiek Ani popłynęły dwie łzy.