"All-New Wolverine: Cztery siostry": więzy krwi [RECENZJA]
Wolverine nie żyje, a jego miejsce zajęła sklonowana "córka". Choć Laura Kinney zdążyła już pokonać wewnętrzne demony, na horyzoncie pojawia się nowe, bardzo osobiste zagrożenie.
Paryż. W okolicy Wieży Eiffela ma dojść do zamachu. Wie o tym Laura Kinney, która nie bacząc na opór nieświadomych ochroniarzy próbuje pojmać zabójcę. Coś, co zapowiadało się na rutynową akcję sklonowanej "córki" Logana, prowadzi Laurę do odkrycia, że zamachowcem jest… ona sama.
A raczej jej sklonowana siostra, która nie czując bólu i empatii dąży do przelania krwi we francuskiej stolicy.
Skąd się wzięła? Co ją motywowało? Na takich pytaniach się nie skończy, bowiem Laura szybko odkrywa istnienie kolejnych klonów.
"All-New Wolverine: Cztery siostry" to trzymająca w napięciu historia, która trzyma się na uboczu superbohaterskich afer znanych z głównych serii "Avengers", "X-Men" itp. To bardzo osobista i na swój sposób kameralna opowieść o "córce" Logana. Laura jest po części detektywem, a w ostateczności wsparciem i głosem rozsądku dla sklonowanych sióstr. Odkrywa, co wydarzyło się w laboratoriach Alchemax Genetics i dlaczego pozostałe przy życiu klony mają takie, a nie inne zamiary.
Z drugiej strony wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Co prawda "Cztery siostry" nie są szczególnie złożoną i zaskakującą opowieścią, ale Tom Taylor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ciąg dalszy nastąpi i po lekturze pierwszego zbiorczego wydania (zeszyty "All-New Wolverine" #1-6) nie mogę się go doczekać.
Ogromną zaletą "Czterech sióstr" jest skoncentrowanie się na jednej konkretnej postaci. Bo choć mamy tu cały zestaw klonów i "rozmowę" z Loganem, to ich obecność służy przede wszystkim lepszemu poznaniu i zrozumieniu Laury. Niegdyś krwiożerczej maszyny do zabijania, a dziś… warto sprawdzić samemu.