Aliens tom 4: Kolonialni Marines i Żniwiarze – recenzja komiksu wyd. Scream Comics
Na swoje piąte urodziny wydawnictwo Scream Comics sprezentował miłośnikom "Obcych" wyjątkową kolekcję pięciu eleganckich omnibusów. Sprawdziłem, co czai się we wnętrzu albumu numer cztery.
Jak lepiej uczcić piąte urodziny Scream Comics niż ekskluzywnym albumem o "Aliens"? Odpowiedź jest prosta: pięcioma ekskluzywnymi albumami o "Aliens". O pierwszym, srebrno-czarnym omnibusie z podtytułem "Uprowadzeni/Spustoszenie", pisałem tutaj. Teraz w moje ręce wpadł kolejny album, tym razem przyciągający oko zielenią na brzegach stron i detalach okładki.
Tak jak poprzednie tomy, omnibus "Kolonialni Marines/Żniwiarze" robi piorunujące wrażenie od strony formalnej. Twarda, punktowo lakierowana okładka, zielone brzegi stron i dumne "5 lat Scream" na grzbiecie nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z wyjątkowym albumem.
W środku czekają na czytelnika dwie historie, z czego druga pt. "Żniwiarze" to raczej bonus. Ciekawostka, krótka i niema nowelka. Scenarzysta John Arcudi wymyślił prostą, zabawną historyjkę, która okazała się polem do popisu dla Simona Bisleya ("Lobo", "Slain"). Specjalisty w kreowaniu mrocznych, brutalnych, przesyconych czarnym humorem obrazów.
Środowisko filmowe mówi „stop” przemocy na uczelniach
Główne danie czwartego albumu z jubileuszowej serii stanowi opowieść pt. "Kolonialni Marines". Sięgając po tak zatytułowany komiks, spodziewałem się klimatu rodem z drugiej części filmowego "Obcego". Takiego z drużyną wyszkolonych zabijaków wysłanych na morderczą misję, w trakcie której kwas, pot i łzy będą się lały strumieniami. I rzeczywiście, kolonialnych marines mamy tu pod dostatkiem, ale są oni niemal żywcem wyciągnięci z "Parszywej dwunastki", a nie z filmu Ridleya Scotta.
Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy porucznik Joseph Henry dostaje "najpodlejsze z możliwych zadanie, prawdziwie g…iany przydział". Henry jest kolonialnym marine, a zarazem synem VIP-a, dlatego chociaż był już na wylocie za niesubordynację, został przydzielony do wyjątkowo mało prestiżowej misji. Na dodatek jego ludzie to zbuntowani, nieznający swego miejsca w szeregu żołnierze, którzy gdyby nie ta misja, skończyliby za kratami.
Jak nietrudno zgadnąć, nudne zadanie transportowe szybko przeradza się w koszmar. A na pierwszy plan wysuwają się tytułowi kosmici, z którymi kosmiczni marine mieli już nie raz do czynienia. Ale ksenomorfy nie stanowią w tej historii największego zagrożenia…
"Kolonialni Marine" to historia bardzo nierówna. Z jednej strony mamy ciekawy zamysł (choć wtórny i przewidywalny), pozwalający obudować go wartką akcją. Z drugiej zaś niepotrzebne dłużyzny i niekonsekwencję w prowadzeniu wątku. Patrząc na listę płac po lekturze, odniosłem wrażenie, że trzej scenarzyści odpowiadający za łącznie 10 zeszytów zupełnie się ze sobą nie dogadywali.
Jest tutaj kilka zapadających w pamięć scen i smaczków dla fanów filmowego "Obcego" (np. jedna z bohaterek jest siostrą Jenette Vasquez z "dwójki"), ale w ogólnym rozrachunku to za mało, by uznać całą serię za udaną i godną polecenia. Nie zmienia to faktu, że "zielony omnibus" od Scream Comics zagości na półce każdego wielbiciela "Aliens". Ale jestem przekonany, że większość czytelników chętniej będzie wracać do innych albumów z jubileuszowej kolekcji.