Chyba nikt nie zrozumie problemów nurtujących pięciolatka lepiej niż jego rówieśnik - i właśnie dlatego „Wielka księga przygód 3. Basia” z pewnością przyciągnie uwagę przedszkolaków (w szczególności tych płci żeńskiej). Tytułowa, sympatyczna dziewczynka została bowiem przedstawiona przez Zofię Stanecką w zwykłych codziennych sytuacjach, które są dobrze znane wszystkim dzieciom. Za podstawową zaletę tej pozycji trzeba zaś uznać to, że zawiera ona aż siedem historyjek, które wcześniej ukazały się osobno w większym formacie. Dzięki temu mali fani serii o Basi będą mogli znacznie dłużej czerpać przyjemność z lektury i w efekcie poczuć jeszcze silniejszą więź z główną bohaterką, a z kolei ich rodzice łatwiej mogą w pełni docenić spójność przekazu tych opowiadań.
Oczywiste jest, że dla kilkulatka równie trudne bywa zrozumienie reguł rządzących światem, jak i zaakceptowanie zakazów i zasad ustanawianych przez dorosłych. W szczególności maluchy mają niezwykle silne poczucie krzywdy, kiedy rodzice nie zgadzają się na kupno wymarzonej zabawki czy ulubionego przysmaku. Zapewne „Basia i pieniądze” nie sprawi, że dziecko od razu pogodzi się z ograniczeniami domowego budżetu, ale może chociaż nie będzie oczekiwać, że bankomat wypłaci ilość pieniędzy wystarczającą do spełnienia wszystkich dziecięcych zachcianek. Z kolei dzięki „Basi i modzie” młodzi czytelnicy mogą się przekonać, że także dorośli czasem ulegają pokusie kupienia dla siebie czy dziecka modnej rzeczy - tylko że w efekcie konieczne może być zaoszczędzenie na innych koniecznych zakupach. Zupełnie inną sprawą jest, że nawet wizyta w sklepie z odzieżą używaną może okazać się dla dziecka niezwykłą atrakcją. Natomiast „Basia i telefon” powinna przekonać maluchów, że nie jest niczym dobrym chęć posiadania różnych
rzeczy tylko dlatego, że są one reklamowane czy po prostu wydają nam się fajne, jeżeli tak naprawdę ich nie potrzebujemy.
Zofia Stanecka stara się przybliżyć młodym czytelnikom również powody wprowadzania przez rodziców rozmaitych ograniczeń. Istotne jest przy tym, że autorka w zupełności zgadza się z dziećmi, że oglądanie telewizji czy zajadanie się czekoladą i żelkami może sprawiać prawdziwą przyjemność. Właśnie takie uczciwe podejście do tematu sprawia, że argumenty pojawiające się w książce brzmią rzeczywiście przekonująco. Dziecku łatwiej bowiem zrozumieć, czemu nie powinno godzinami wpatrywać się w obrazki na szklanym ekranie, jeżeli uświadomi mu się, że czas nie jest z gumy, a większą frajdę można mieć ze wspólnej zabawy z rodzeństwem i rodzicami („Basia i telewizor”). Z kolei jeżeli przyznamy, że także dorośli nie potrafią czasem zrezygnować z batonika czy ciastka, to największy łasuch, obserwując samopoczucie Basi po zjedzeniu zbyt dużej ilości słodkości, przyzna, że co za dużo, to niezdrowo („Basia i słodycze”). W dodatku naturalną konsekwencją częstego ulegania takiej pokusie jest przecież konieczność umówienia się
na wizytę w gabinecie stomatologicznym - co z humorem zostało przedstawione w „Basi i dentyście”.
Nieco odmiennych wrażeń dostarcza kilkulatkom lektura „Basi i Dziadków”. Nie tylko pokazuje im ona ogrom miłości, jaką otrzymują wnuki, ale również uświadamia maluchom, że babcie i dziadkowie niestety starzeją się i mogą poważnie zachorować, a nawet umrzeć. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że z prawdziwym wzruszeniem obserwujemy końcową scenę, w której dziewczynka troskliwie zajmuje się powracającym ze szpitala dziadkiem.
Mądre, a zarazem wciągające i pełne humoru opowieści sprawiają, że książkę tę z pewnością docenią zarówno dzieci, jak i ich rodzice. Z punktu widzenia młodych czytelników istotne jest również to, że mimo nieco mniejszego formatu tego wydania nie straciły ani odrobinę na wyrazistości i uroku znakomite ilustracje Marianny Oklejak. Niewątpliwie „Wielka księga...” będzie więc dla maluchów wychowawczą i jednocześnie bardzo atrakcyjną lekturą. Natomiast dodatkową zachętą dla rodziców do zakupu tej pozycji może być aspekt ekonomiczny - samo się wszak nasuwa hasło reklamowe „siedem historyjek w cenie dwóch!”. Ponadto przy tej transakcji zadowolenie dziecka dostajemy gratis...