W dzisiejszych czasach dobry życiorys i doświadczenie zawodowe to podstawa przy ubieganiu się o pracę. Maciejowi Malickiemu widmo bezrobocia chyba nie jest straszne, gdyż to taki „mężczyzna pracujący”, co to żadnej pracy się nie boi. Czegoż to on w życiu nie robił – zna się równie dobrze na pracy redaktora (w CV - „Literatura na Świecie”), jak na robieniu witraży (kilkunastoletnie doświadczenie) czy na ogradzaniu parceli (kilkadziesiąt hektarów pastwisk). Inna sprawa, że pewnie przy staraniu się o pracę dostałby ujemne punkty za niewylewanie za kołnierz (ale raczej „po godzinach”) oraz „niespokojny charakter” i brak przywiązania do posady…
Tylko chyba najwyższa pora żeby wyjaśnić, czemu się tak zastanawiam nad życiorysem autora Sagi ludu – po prostu udało mu się przekuć swoje życie na materiał tej książki. A właśnie dzięki temu, że Macieja Malickiego „potwornie nosiło” i często „pracował krótko, ale intensywnie”, ta autobiograficzna proza obfituje w barwne obrazki zarówno z czasów PRL-u, jak i czasów zupełnie niedawnych (ba, niektóre zapiski są datowane na rok 2004). Najważniejsze zaś jest to, że autor umiał z dystansem spojrzeć na swoje życie, a że jest także obdarzony poczuciem humoru i wyczulony na wagę słowa, więc potrafił w krótkich scenkach uchwycić kwintesencję swoich doświadczeń oraz rozbawić czytelnika.
Saga ludu z pewnością nie pretenduje do miana obiektywnej kroniki Polski od II wojny światowej do współczesności, jednak poprzez pryzmat jednej biografii przekazuje sporo prawdy o tym okresie – z jednej strony poprzez autentyzm doświadczeń narratora, z drugiej zaś strony z powodu subiektywnego doboru opisywanych wydarzeń. Wprawdzie w książce można natknąć się na znane nazwiska – jak choćby Jacka Kuronia – ale w sytuacjach znacznie odbiegających od tych, do jakich przywykliśmy. Wydaje mi się więc, że Maciej Malicki słusznie uczynił, kiedy po swoim debiucie zamilkł na wiele lat, a ponownie zaczął publikować dopiero wtedy, gdy miał coś rzeczywiście do przekazania. Skoro zaś zapowiada, że zgromadził zapiski na co najmniej jeszcze jedną książkę, to jest szansa, że wkrótce będziemy mogli przeczytać kolejne równie ciekawe historie.