Zrobił zdjęcia kilkuset uchodźcom. "Patrzcie na swoje łóżka z miłością"
Dawid Linkowski, fotograf z Gdańska, zrobił zdjęcia kilkuset uchodźcom do formularzy PESEL. - Patrzcie z miłością na swoje łóżka, bo nawet nie wiecie, jak łatwo możecie je stracić - radzi.
Linkowski, na co dzień zajmujący się fotografią komercyjną, objechał kilkanaście ośrodków w Gdyni: szkoły, domy sąsiedzkie, schroniska. Zrobił zdjęcia do dowodów osobistych blisko 500 osobom. Pracował (wraz z Jackiem Klejmentem) po 12-14 godzin dziennie. Fotografowali ludzi, którzy uciekli z całej Ukrainy, od Donbasu do Lwowa. "Produkcja" toczyła się w szybkim tempie, by zrobić jak najwięcej zdjęć.
- Fotografowałem głównie matki i dzieci, nawet jedno leżące w hospicjum - mówi WP Linkowski. - Kilka staruszek, które nie miały już nawet siły dźwignąć się z łóżka po długiej drodze z Ukrainy. Uwierz mi, niełatwo jest zrobić zdjęcie biometryczne kilkuletniemu, płaczącemu dziecku, które jest zmęczone, chore i przestraszone.
Mówi, że najbardziej przeżył pierwszy poranek. Przyjechał do sali gimnastycznej jednej ze szkół. Tam kilkadziesiąt łóżek polowych. Zaspani ludzie, którzy cały swój dobytek mieli w jednej czy kilku torbach. Wokół łóżek biegały pieski, które uchodźcy zabrali ze sobą, by je też uchronić przed rosyjską wojną.
- Ciężko mówić o luksusie na szkolnym parkiecie na 60-80 łóżek - mówi Linkowski. - Ciężko tam o intymność, prywatność. Trudno było mi uwierzyć, że widzę coś takiego w 2022 roku w środku cywilizowanej Europy.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Fotograf chwali wolontariuszy, którzy pracowali z uchodźcami: - Ludzie pracujący przy gościach wkładają w to całe serce i energię. Ten naprędce sklecony system opieki opiera się na dwóch elementach: ofiarności ludzi i inwencji samorządowców. Państwa tu nie ma. Nie widziałem żołnierzy, księży czy zakonnic. Widziałem wolontariuszy, młodzież, ratowników medycznych, pielęgniarki, lekarzy i urzędników dowożących osobówkami wszystko, co się da, dyżurujących w nocy.
- To pospolite ruszenie opiera się na własnych zasobach energii, empatii i pieniędzy - ocenia Linkowski. - Nie wiem, ile ten system pociągnie, jeśli państwo mocniej się w to nie włączy. Trzeba wprowadzić rozwiązania systemowe zanim wolontariusze stracą siły, entuzjazm i swoje pieniądze.
Fotograf mówi, że mimo trudnej sytuacji przybysze są dzielni: - Matki próbują dzieciakom stworzyć namiastkę normalności. Sfotografowaliśmy dziesiątki maluchów już uśmiechniętych, grających w piłkę, bawiących się w chowanego. Ich sytuacja jest makabryczna, ale starają się zachować pogodę ducha i zachować normalne życie towarzyskie. Jeśli oni są w stanie się uśmiechać, to my też musimy. Nie ma co narzekać, trzeba pomagać.
Na koniec dodaje: - I nauczmy się doceniać to, co mamy. Własna kołdra, własny pokój, chrapanie własnego psa obok. To niby tak mało, a zrozumiałem jak wiele.
Co dalej z uchodźcami z Ukrainy? "Konieczne jest stworzenie systemu"
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski