Zemsta nie zawsze słodka
Są takie książki, które w cudowny sposób pomagają uporać się z problemami dorastania. Do takich na pewno należy cykl Thomasa Breziny Żadnych chłopaków! Wstęp tylko dla czarownic!. Opowieść o dwóch dziewczynkach, połączonych poprzez miłość ich rodziców. Dwóch tak różnych osobowościach, o nowej rodzinie, którą tworzą razem ze wspólnymi teraz braćmi, no i oczywiście związanych z tym zwyczajnych problemach. Lecz najważniejsze, że jest to także opowieść o prezencie, który przydarzył im się już na początku "wspólnego życia". Czyli o magii. O mocy, którą mogą wykorzystywać, niestety tylko według ścisłych zaleceń. Nigdy z korzyścią dla siebie, nigdy egoistycznie, czy też nadzwyczaj złośliwie. Ale też mocy, która ofiaruje im możliwości. Niestety, jak to z magią bywa, posiada ona swoją, nader złośliwą naturę, i wcale nie musi się okazać przydatna dokładnie tak, jakby sobie tego małe czarownice życzyły. Na pewno, wraz z magią, dziewczynki otrzymały wspaniały dom, do którego – nader wspaniałomyślnie – rodzice
pozwalają im umykać. Zaszywać się na kilka dni w tygodniu i naprawdę czuć się wolnymi. Oczywiście nie wiedząc nic o magii, niewidzialnym kocie, czy też innych dziwach, których istnienie, podejrzewają wyłącznie wścibscy i okropnie niemili sąsiedzi. Ale kto im uwierzy?
I tak oto, doczekaliśmy się już ósmego tomu opowieści o Tince i Lissi. Tym razem, dziewczynki muszą zmierzyć się nie tylko ze zwyczajowymi problemami, które generuje rodzina czy szkoła, z miłością, która puka do drzwi ich serc, komplikując i tak nadzwyczajne życie, lecz przede wszystkim ze strachem. Strachem, który czai się w ciemności, by nagle przerodzić się w bandę agresywnych... goryli! Tylko czy magia podziała na małpy, znaczy, politycznie poprawnie mówiąc, człekokształtnych? No i czy czasem owe małpy, to nie jest to sprawka samej magii, bo przecież chyba nie chłopaków? A może to ich dziwaczni bracia, posiadający w wielką wprawę w obrzydliwym utrudnianiu życia, znowu coś wymyślili? Jak pokonać goryle, a co ważniejsze, jak pokonać strach, który okropnie niszczy duszę? Który sprawia, że nie można wyjść samotnie do parku, a wraz z ciemnością przynosi pragnienie zakopania się gdzieś głęboko pod kołdrą?
Na pierwszy rzut oka książeczka wydaje się być trywialna i zabawna; ot kolejna opowieść o czarownicach i dorastaniu. Jednak tym razem, Brezina porusza naprawdę ważny problem. Opowiada o strachu i radzi się z nim zmierzyć. Lecz przede wszystkim jak zwykle opowiada o rodzinnej miłości, która nie zawsze jest sielankowa i przyjaźni, która jest przecież najważniejsza. Daje delikatnie do zrozumienia, iż utracenie jej, może być jeszcze gorszym koszmarem. Bo kto pomoże, jeśli nie przyjaciółka? A tym bardziej przyjaciółka, która jest... siostrą!!!