Trwa ładowanie...
recenzja
16-10-2014 12:17

Zaśnieżone okna

Zaśnieżone oknaŹródło: Inne
d13f8sb
d13f8sb

Pewnego dnia Teresa przyjeżdża po Agatę do Gdyni. W parę chwil pakuje dziewczynę – kilka bluz, jakieś spodnie, może parę książek. Idą do samochodu i po prostu jadą. Jadą w nieznane, po to, by być razem. Jeszcze nie do końca wiadomo gdzie. Tu hotel tu motel, czasem jadą 400 km, a czasem zatrzymują się na trochę. Agata ma 13 lat. Teresa jest 18 lat starsza i jest jej matką. Dotąd nie widywały się wiele – Agata mieszkała z babcią nad morzem. Teresa mieszkała w różnych miejscach, najczęściej w szpitalu. Cierpi na chorobę dwubiegunową i musi być pod stałą opieką – albo lekarzy albo choćby kolorowych pigułek, które trzymają ją po właściwej stronie świata.

Teraz już od dłuższego czasu jest dobrze, więc Teresa wymyśla, że zabierze córkę z jej rodzinnego domu i zacznie z nią życie – chce ją poznać i w końcu być prawdziwą mamą. Ten początek to wędrówka. Agata nie do końca jest szczęśliwa w drodze. Dlatego cieszy się, gdy w końcu się zatrzymują, wynajmują dom w małej górskiej miejscowości i wydaje im się, że od razu będą potrafiły ze sobą być. To nie jest proste – praktycznie się nie znają, Agata tęskni za Gdynią, a miejscowi spoglądają zdziwieni na młodą kobietę, która zawsze ma oczy pociągnięte eye-linerem, buty na wysokich obcasach i krótkie spódniczki. Kiedyś pracowała jako modelka pin-up girl, więc zawsze chce wyglądać nieskazitelnie. Problem w tym, że coraz częściej przebiera się w stare dresy i nie myje się przez kilka dni, że zaczyna znów błądzić myślami i nie je kilka dób. Agata nie ma wyjścia – musi zostać matką swojej matki – chociaż na ten czas, gdy pigułki nie przywrócą Teresie krwistoczerwonego koloru warg i paseczków ładnych sandałków, zapinanych
wokół kostki.

Kobiecie udaje się znaleźć pracę – problem w tym, że zbyt często nie ma jej w domu.

Któregoś dnia okazuje się, że to o ten jeden raz za dużo – Agata zostaje znaleziona wysoko w górach – ledwo żywa, z bosymi, zamarzniętymi stopami...

d13f8sb

To książka o tym, jak dzieci są wmieszane w dorosłość, czy tego chcą, czy nie – jak od decyzji ich rodziców, czasem zależy życie albo śmierć. To też książka o instynkcie macierzyńskim, który jest jednym z najsilniejszych w przyrodzie. Takie instynkt polega także na miłości własnej. Lubimy podziw, jakim obdarza nas dziecko, naszą niezastąpioność, której nie daje nikt inny. Taka też jest Teresa – nie zastanawia się, jaki wpływ na jej dziecko, będzie miała ona sama, jej choroba – robi to, co jest dobre dla niej – zawsze siebie stawia na pierwszym miejscu.

To książka o schematach, o tym, że w schematach nie ma niespodzianek i żyje się w nich łatwiej, niż wtedy, gdy ktoś się nie mieści i wystaje mu ręka, noga albo chora głowa. Z innością w otoczeniu Agaty i Teresy nie radzi sobie nikt – ani państwo, od którego nie ma żadnej pomocy, ani szkoła, która co prawda wdrożyła ostatnio program równościowy i ma sukcesy w różnych konkursach wiedzowych, ale jedynie „wychwytuje sygnały i przekazuje odpowiednim władzom, nie rozwiązuje ich tu, na miejscu” - czynna jest przecież tylko do 17tej... Nie pomaga żaden sąsiad, żaden inny mieszkaniec miasta, nie pomaga kochanek, nie ma żadnych przyjaciół.

Miasto z lodu to miasto, w którym jest zimno – to zimno nie bierze się tylko ze śniegu, który zasypuje domy po dachy. Bierze się z samego środka ludzkiego serca – to nie tylko śnieżyce, to śnieżni ludzie, którzy zamknęli się w swoich domach i przez okna oceniają innych ludzi. Problemem jest to, że przez okno nie widać wszystkiego. To książka o znieczulicy, o odwracaniu się i zrzucaniu problemu ze swoich pleców, nie patrząc, czy gdzie indziej się zatrzyma i rozwiąże.

To niewątpliwie książka o winie. Ale książka, w której nikomu się tej winy nie udowadnia. Nikt nie jest winny, albo winni są wszyscy. Nie ma dłoni uniesionych, trzymających kamienie, bo nie ma w kogo rzucać. Chyba w siebie samych. Bo „wiesz, ile może zarobić matka, która otrzymuje zasiłek? Pięćset cztery złote netto.(...) Samotne matki z dochodem pięciuset złotych na głowę starają się o zasiłek rodzinny w wysokości od czterdziestu ośmiu do sześćdziesięciu ośmiu złotych miesięcznie!(...) Sam powiedz, co ty byś zrobił na miejscu Teresy?”.

d13f8sb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d13f8sb