„Nazywam się Mordimer Madderdin i jestem inkwizytorem Jego Ekscelencji biskupa Hez-hezronu. Dobrotliwym, łagodnym i przepełnionym pokorą oraz bojaźnią Bożą człowiekiem, który swe powołanie odnalazł w pocieszaniu grzeszników, w naprowadzaniu ich na drogę wytyczoną przez Boga Wszechmogącego, Aniołów oraz Święty Kościół...” Oto drugie spotkanie ze Sługą Bożym. Inkwizytorem z duszą. Wiedzącym, widzącym i umiejącym prześwietlić każdą zbrodnię. Odnaleźć w niej pierwiastki dobra i uchować tych, którzy nie zasłużyli na karę. Jednak ci, którzy naprawdę zgrzeszyli, nie uchowają się przed jego gniewem. A w jego osobie przed gniewem najwyższego. Pana, Jezusa, który zszedł z Krzyża. Kim jest inkwizytor?
Jedyną prawdą jest bezstronność dziecka.
To jedno zdanie tak naprawdę nakręciło wszystkie opowiadania, jednocześnie w końcu pozwalając nam zgłębić prawdziwą religię tamtych czasów. Zatopić się w „Ogrodach pamięci”, poznać podwaliny zdrady religijnej, a także zwykłe człowieczeństwo, przejawy pamiętliwości, które nie powinny znajdować swojego ujścia w ustach inkwizytora. Być „Młotem na czarownice”, czy też zetrzeć w proch „Mroczny krąg”, tajemny kult Hagath. Walczyć, jednocześnie do końca nie będąc przekonanym o słuszności tej walki. Targną nami emocje, staną przed oczyma narzędzia kaźni, poleje się krew, a w uszach będą kołatały się jęki i zawodzenia ofiar. Ofiar nie zawsze osądzonych sprawiedliwie. I choć Bóg nie umarł, to jednak jakoś nie stał się przez to bardziej człowieczy. Bo Jezus nie mógł umrzeć na Krzyżu. Jak mógłby dać za wygraną, pozwolić, by zwyciężyli poganie?
W tej części znajduje się o wiele więcej, brakujących w Słudze bożym elementów dotyczących samego zejścia z Krzyża i towarzyszących mu zjawisk. Historie, niezbyt malownicze, czasem zaskakujące, czasem podobne do poprzednich, na pewno zaciekawią, ale nie do końca pozwolą by się na nich skupić. Dla mnie są już odrobinkę za nudne. Monotonne...
„... są takie miejsca w duszy i myślach człowieka, w które zaglądać nigdy nie należy...”
Nie odkryjemy też do końca duszy inkwizytora Madderdina. Jego prywatnego świata, choć złoży on w nasze dłonie ważkie zwierzenie: „Nie jestem dobrym człowiekiem (...) Jestem Sługą Bożym, młotem na czarownice...” też obdarzonym słabościami jak inni, ale przecież staram się... „Jestem tylko jednym z wielu robotników naszej świętej Matki Kościoła. Sługą Bożym.” Człowiekiem, któremu nie wolno się zawahać. Ale nam wolno się zawahać sięgając po tę książkę. Każdy w końcu ma prawo wyboru. I czy warto, czy nie warto, ocenić musimy to sami.