Zakręcona literatura plażowa
Cudowni jesteśmy wszyscy. Tacy mądrzy i tacy płodni. Przemawiamy do swoich nienarodzonych dzieci, hołdujemy rodzinom wielopokoleniowym, dotykamy brzuchów ciężarnych i przeprowadzamy staruszki przez ulice. Kochamy matki, szanujemy ojców, wyprawiamy dzień babci i klepiemy wierszyki o tym że „matko, matko co ci dam, tylko jedno serce mam”. Czytamy letnie lektury o robaczkach, myszkach i niedźwiedziach, wesołych rodzinkach i przemiłych dzieciaczkach. Albo też o gnębionych kobietach w spódnicy Prada i nieklimatyzowanej limuzynie lub nianiach w Nowym Jorku biegających na szpilkach Manolo, co to ich sobie w życiu nie kupimy, ach jak im zazdrościmy, ach. Oraz umieramy z nudów. Po raz kolejny sięgając po tę literaturę, tę prorodzinno-mędzącą, co się nazywa letnią niezobowiązującą. Hej. Tak jakby literatura popularna, plażowo kolejkowa nie mogła być błyskotliwa i przewrotna. Niekoniecznie gładziutka i poprawna politycznie. I faktycznie – nie musi! Jak się okazuje, jak człowiek trochę poszuka, to i może trafić taką
perełeczkę jak: Wszystkie rodziny są nienormalne Douglasa Couplanda.
Kto powiedział, że zawsze jest różowo, że rodzina to normalna podstawowa komórka społeczna, co to mądrością swoją tryskać musi i niesie wartości niebywałe, że Ameryka kraj szans, a Kanada zielonych drzew i radosnych drwali. Ktoś tak mówił? To zapraszam go do zapoznania się z rodziną Drummondów, bohaterami naszej letniej lekkiej książki. Przepiękna i bardzo malownicza rodzina, tu wszystko od pierwszej stronie stoi na głowie, domownicy na pewno nie są normalni i na pewno zupełnie zwyczajni. Łapiesz się za głowę? Uważasz ze Coupland trochę przegina, tak? Ze córka astronautka inwalidka i wciąż pijany ojciec z konkubiną w komplecie, co to mu ją za przeproszeniem dmuchnął w barze syn wyrodny, oraz matka, co ma AIDS, bo przeszła jej przez płuco kula, która najpierw była w trzewiach jej syna alkoholika, szmuglera delfinów, do którego zresztą strzelał własny ojciec – czy to przesada? I że nie zdarzają się takie akcje, jak ta z listem do księżnej Diany wyciągniętym z trumny, który to właśnie cała rodzina jedzie
sprzedać niebywale bogatemu psycholowi, eksperymentującym z lekami na raka? Aha. Zgoda. A co powiesz jak dorzucę ci handel nienarodzonym dzieckiem, seks w kapsule statku kosmicznego oraz małżeństwo z pluszową klatką na ciężarne nastolatki w piwnicy?
Zapewne złapiesz się za głowę i zapytasz, co to za bzdury wierutne. A ja ci powiem – nie znasz się. To jest właśnie lekka, letnia, mądra lektura o relacjach w rodzinie, o umieraniu, o miłości, związkach braterskich. O związkach między ludźmi. Pełna zjadliwego poczucia humoru i ironii, dystansu i prawdy. O nas, o rodzinach i o tym, że czasem życie przypomina kolorową karuzelę, niekoniecznie bezpieczną i z atestami. I o tym, że jeden, malutki, przesunięty gdzie indziej kamyczek, może zmienić cały świat.