*Problem z historią w szczególności, a humanistyką w ogóle jest w gruncie rzeczy dość prosty.* Ich naukowość jest podważana, gdyż posługują się nieprecyzyjnym aparatem opisowym, a poza tym są trudności z ustaleniem zakresu badań w danej dziedzinie. Pozytywistyczne myślenie o nauce, uznające za najważniejszą funkcję logiczną implikację, zaczyna natrafiać nawet w naukach ścisłych na problemy typu osobliwość czy twierdzenie o niezupełności, cóż więc mogą powiedzieć naukowcy-humaniści?
Stworzenie uniwersalnej metahistorii jest wynikiem zachłyśnięcia się skutecznie rozmontowywanym przez filozofów i logików arystotelejskim pojęciem prawdy. Sięgamy do podstawowych pytań: czy celem pisania historii jest odtworzenie jakiegoś fragmentu rzeczywistości przeszłej? Czy może szukanie praw rządzących, judeochrześcijańskiego planu Bożego czy Heglowskiego ducha dziejów? I wreszcie: jaką przyjąć formę przekazu? Przeżyliśmy już wiele: próbę zrobienia z historii nauki ścisłej, marksizację, historię długiego trwania i statystyczną, narratywizm, ostatnio zaś modny staje się subiektywizm. Każda ma swoje zasługi, ale i dyskredytujące wady nadmiernie chyba uwypuklane przez krytyków.
Zbiór artykułów White'a jest kolejnym głosem w dyskusji, piekielnie inteligentnym, choć zbyt mało wyważonym. Odmawianie prawa do naukowości historii (trochę za Popperem) prowadzi również na podobne manowce jak przeniesienie akcentów na fabularyzację i intuicjonizm w warstwie wartościującej, co czyni z niej formę sztuki. Takie stanowisko implikuje totalny relatywizm (wszak artystyczna kreacja nie podlega ograniczeniom!), pozwala historykowi kreować taką rzeczywistość przeszłą według swojego widzimisię i, co więcej, bez odpowiedzialności naukowca (właściwie śmiałem się z postulatów White'a, aby wykorzystać osiągnięcia formalne literatury w pisaniu historii - ciekaw jestem, jak miałaby wyglądać historia np. w strumieniu świadomości albo dadaistyczna?). W moim przekonaniu błąd w myśleniu White'a leży właśnie u podstaw, dwoistość historii jest jej cechą charakterystyczną, czego puryści nie chcą lub nie mogą przyjąć. Cóż się dziwić, skoro zwykłemu śmiertelnikowi trudno jest pojąć, jak światło może być
jednocześnie cząstką i falą, tak i niektórych myślicieli niepokoi fakt, iż historia jest równocześnie sztuką - w szczególności literacką - i nauką niemal ścisłą. Niemniej jest nad czym pomyśleć i książkę warto polecić nie tylko historykom i filozofom.