Pierwsze zdanie swej najnowszej książki "Mój przyjaciel król. Opowieść o Stanisławie Auguście" skreślił Józef Hen w maju zeszłego roku, w Łazienkach Królewskich w Warszawie, ostatnie zaś napisał i ostatnią kropkę postawił wczoraj - w tym samym miejscu, jak najściślej związanym z bohaterem książki. Wydadzą ją we wrześniu Iskry.
"Mój przyjaciel król" kończy się dialogiem głównych postaci utworu, komentujących zdanie z królewskiego listu: "Umierając, będę mógł powiedzieć sobie: dokonałem jednak dobra, które mnie przetrwa, a pamięć moja będzie godna szacunku".
Na pytanie Rzeczpospolitej skąd wziął się negatywny stereotyp ostatniego króla Polski autor odpowiada:
- Z błędów i niewiedzy. Nie czytano Rostworowskiego, Zamoyskiego, Zahorskiego, Jasienicy. Tylko Łojka, który Stanisława Augusta nienawidził obsesyjnie. Ale i inni popełniali błędy, jak Jasienica, który powtórzył historię o użyczeniu przez Poniatowskiego ołówka do podpisania traktatu rozbiorowego. Rzecz tę wszyscy powtarzali za Niemcewiczem, a ten - przecież nie za wszystko chwalący króla - napisał wyraźnie, że ów ołówek został Stanisławowi Augustowi przez kogoś wyrwany.