Z Jackiem Reacherem po USA
Telewizyjne doświadczenie Childa daje znać o sobie we wszystkich dotychczas opublikowanych w Polsce jego powieściach, czyli w dwóch pierwszych książkach z cyklu o Jacku Reacherze. Nie chodzi tu oczywiście o praktykę związaną z wielogodzinnym oglądaniem telewizji, ale o pracę dla niej. Sceny są rozpisane jak ujęcia w scenariuszu. Postacie i sytuacje naszkicowane tak, że można by je prawie natychmiast zagrać. Opisy są w dużym stopniu gotowymi wskazówkami dla aktorów odtwarzających role. Muszę przyznać, że przyjęta forma powieści nie tylko nie przeszkadza w jej czytaniu, ale jest pozytywnym wyróżnikiem tej prozy. Lee Child potrafi skonstruować powieść sensacyjną dobrą zarówno pod względem formy jak i treści. Utrzymywać napięcie, nieustannie przyciągać uwagę, zaskakiwać. Stworzyć sylwetki pozytywnych bohaterów (niestety nie wszystkich!) może nie całkiem naturalne, ale ciekawe, barwne, z nutką poczucia humoru. Trochę szkoda, że większość postaci negatywnych jest raczej płaska i jednoznaczna. Przeciwników
Reachera autor przedstawia na ogół jako pozbawionych skrupułów, wynaturzonych zbrodniarzy. Ciemne typy, nie zasługujące na litość. Łatwiej obudzić w ten sposób w czytelnikach niechęć, pragnienie zemsty. Łatwiej uzasadnić potrzebę zabicia ich (wyeliminowania) dowolnym sposobem. Fakt, że postacie pokazane przez Childa nie są bardzo złożone może wynikać ze specyfiki środowiska, które przedstawia: policja, wojsko, agencje, fanatycy.
Jest to literatura rozrywkowa na dobrym, profesjonalnym poziomie. Dynamiczna, złożona, wciągająca i świeża. Choć nasycona sporą dawką wyjątkowo popularnego ostatnio okrucieństwa i można by rzec rozpasanej przemocy, za którymi osobiście nie przepadam. Przemoc jest ukazywana jako nieodzowna część życia, metoda rozwiązywania problemów, wyrażania niezadowolenia. A potem postępowi psycholodzy szukają z zapałem jej źródeł w różnych wymyślnych miejscach, a nie tam gdzie jest ona stale obecna. Rozwiązania siłowe są nieustannie eksponowane, wpajane (niekoniecznie celowo i świadomie) i akceptowane (poprzez brak negacji) jako nieodłączny element współczesnego świata. Do tego dochodzą jeszcze coraz bardziej wymyślne sylwetki ludzi o skrzywionych psychikach i wyjątkowo zagmatwanych, zbrodniczych umysłach. Oglądając filmy i czytając książki sensacyjne można dojść do wniosku, że zdrowych psychicznie powinno się zacząć chronić jako gatunek wymierający.
Jack Reacher - superbohater. "Dokładnie oblizał widelec, odgiął jeden z ząbków pod kątem prostym i naciskając paznokciem kciuka, zakrzywił sam czubek, tworząc haczyk." Jack Reacher - były żołnierz. "Odsłużył trzynaście lat w wojsku i tylko raz został ranny - nie kulą, lecz odłamkiem kości". Małomówny Jack. Uosobienie spokojnego racjonalizmu. "Reacher siedział w mroku i w martwej, rozpalonej ciszy rozmyślał i planował, tak jak go nauczono. Zachowaj spokój, odpręż się, bądź gotów, nie marnuj energii na bezsensowne domysły, oceniaj." Czyta się szybko. Przynajmniej w moim przypadku było to prawdą. Reacher pomaga nieznajomej kobiecie. Kończy się to dla niego niespodziewanym widokiem wymierzonych w jego pierś pistoletów i podróżą w nieznane (w towarzystwie pięknej nieznajomej)
, w ciężarówce, z kajdankami na rękach. Kobieta okazuje się agentką FBI. Ale o co chodzi porywaczom?! Kto jest ich mocodawcą?! Gdzie ich przewożą?! Polityka, specsłużby, ludzie którzy nie lubią rządu federalnego. Kłopoty. Na szczęście to
specjalność nie tylko Jamesa B. OK, Reacher to nie Bond. Nie taki elegancki, lekko wstrząśnięty, nie zmieszany. Nie ma do dyspozycji ciężarówki pełnej gadżetów, tylko rozum i własne pięści. Ale szczęścia ma co najmniej tyle co James. Przyciąga je jak magnes opiłki żelaza. Czy da radę tym razem?! Tak, da radę. Child nie stworzył jakiejś wyjątkowo oryginalnej powieści, choć potrafił zachować swój własny unikalny styl. Celem Childa jest jak się wydaje dostarczenie intrygującego czytadła, a nie powieści o dużych ambicjach literackich. I jego książki ten warunek spełniają.