Ciąg czarnych znaczków na białym tle tylko dla ignoranta wygląda jak chaotyczne ślady kurzych łapek. Znawca, mistrz, ale i przeciętnie wykształcony Chińczyk kaligrafię uznaje za sztukę równorzędną z malarstwem.
Chińskie znaki to skomplikowana łamigłówka, która od wieków zachwyca resztę świata. Jak można zapamiętać dziesiątki tysięcy niezrozumiałych znaczków? Każdy z nich oznacza odrębne pojęcie, przedmiot, człowieka. Niektóre – najbardziej rozpowszechnione, jak „sól”, „szybki” czy „grzeczny” – składają się z 20 elementów, inne nawet z pięćdziesięciu. Wszystkie są piękne jako obiekty graficzne.
Według jednej z legend autorem znaków był mityczny cesarz Fu Xi, który został spłodzony w ten sposób, że jego matka dotknęła śladu olbrzyma. Przedstawiany jest jako pół-człowiek, pół-wąż (lub pół-smok). Fu Xi nauczył Chińczyków wielu pożytecznych rzeczy, m.in. łowienia ryb wynalezionymi przez siebie sieciami, podarował ludziom ogień i nauczył gotować jedzenie, pokazał, jak powinni polować – dał myśliwym wnyki i pułapki. Pewnego razu przechadzając się brzegiem rzeki Huang-ho, zobaczył smoka, na którego grzbiecie widniały znaki. Zaintrygowany cesarz zapisał je, a potem przeniknął swym umysłem ich sens i narysował pierwsze heksagramy, od których wywodzi swój rodowód chińskie pismo.
Pierwsza wśród sztuk
Inna legenda przypisuje wynalezienie pisma astrologowi Cangjie, mądremu doradcy mitycznego założyciela chińskiej cywilizacji – Żółtego Cesarza. Mędrzec Cangjie, który według tradycji miał czworo oczu i zdolności prorocze, obserwował znaki na niebie, do tego dołączał ślady ptaków i żółwi, a następnie wyprowadzał z tego rysunek. Czasami do tego przekazu dodaje się, że natchnieniem dla mędrca był gwiazdozbiór Andromedy, który ma wpływ na ludzkie słowa i piśmiennictwo.
Ilja Smirnow
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.