Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:06

Wszystkie języki i ten jeden, nie gęsi

Wszystkie języki i ten jeden, nie gęsiŹródło: Inne
de3lu3f
de3lu3f

Tę krótką historyjkę możemy albo odczytać dosłownie, jako zwykły obrazek rodzajowy z życia warszawiaków, albo doszukiwać się w niej metaforycznych podtekstów. Bohater, zapewne nieprzypadkowo będący imiennikiem i rówieśnikiem autora i uprawiający tę samą profesję, boryka się z typowym problemem wielu dzisiejszych 40-50-latków, którzy żyli w socjalizmie dostatecznie długo, by zdawać sobie sprawę z absurdalności tego systemu, i równocześnie zbyt długo, by potrafić się odnaleźć w nowych warunkach, wymagających od człowieka elastyczności, mobilności, określonych umiejętności z zakresu komunikacji międzyludzkiej. Trudno go nazwać przegranym, ma przecież zawód, który jakoś pozwala mu wiązać koniec z końcem, nie pozostaje na marginesie – ale jakże to dalekie od spełnienia oczekiwań matki, która w marzeniach widziała go „obywatelem świata”, człowiekiem sławnym i majętnym, i jakże odległe od naśladowania ojca, który, postawiwszy na stabilność i pragmatyzm, zdawał się nie podlegać zachodzącym wokół zmianom!...

Dzień ostatecznego zakończenia aktywności zawodowej przez ponad 80-letniego seniora rodu staje się dla Zbyszka pretekstem do dokonania retrospekcji, która, być może, naprowadzi go na właściwy trop, pozwoli jakoś określić siebie, zorientować się we własnych pragnieniach i możliwościach. Przez jego pamięć przesuwają się barwne i wymowne obrazy, które dla młodszego czytelnika stanowią trudną do wyobrażenia egzotykę, a dla przedstawicieli generacji autora żywą reminiscencję ich własnego dzieciństwa i młodości. Dokwaterowani „z racji nadmetrażu” lokatorzy, upokarzające przesłuchania poprzedzające wydanie wizy, pierwszomajowe akademie, rozmównice na poczcie, Olimpiada oglądana w czarno-białym telewizorze z ekranem wielkości arkusza B5, mozolne „łapanie” audycji Wolnej Europy, ocalone z wojennej pożogi stare encyklopedie, herbata Ulung, menu wystawnego obiadu dla specjalnych gości („śledź w majonezie, śledź z jabłkiem, śledź marynowany...”) – jednym słowem, pokaźny kawałek rzeczywistości, która odcisnęła swoiste
piętno w świadomości każdego Polaka urodzonego przed rokiem 1970. A potem przychodzi sen, który pozwala Zbyszkowi zrozumieć genezę „blokady językowej”, wskutek której nigdy nie nauczył się poprawnie porozumiewać w jakimkolwiek języku obcym mimo przyswojenia ogromnej ilości słówek. Jakże piękna i jakże wzruszająco staroświecka jest finalna scena, uświadamiająca bohaterowi jego pochodzenie, tożsamość i wartość języka ojczystego! Jeszcze trochę i otarlibyśmy się o granicę kiczu; we współczesnej literaturze tak oczywiście patriotyczne akcenty należą do rzadkości i doprawdy sporych umiejętności trzeba, by przemycić je w utworze bez otulania w tani sentymentalizm i bez popadania w patos. Mentzlowi udało się to nad podziw.

O ile do tej pory odnosiłam wrażenie, że moje ekstremalne przywiązanie do skrawka ziemi nad Wisłą i do tej mowy nie „gęsiej” wprawdzie, ale przez niesłowiańską resztę świata nadal spychanej na margines, jest rodzajem niewygodnego dziwactwa, skazującego mnie na pobłażliwe uśmieszki rodaków o bardziej kosmopolitycznym nastawieniu – o tyle po lekturze tej książki poczułam się umocniona w swojej anachroniczności. Europa Europą, świat światem, ale nawet „wszystkie języki świata” nie zastąpią „ojczyzny-polszczyzny”...

de3lu3f
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
de3lu3f

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj