Wrocławianie płacą dukatami. Numizmatyczna mapa Polski
- Panie, ile można czekać! - zagrzmiało ze środka kolejki, kiedy pośpiesznie wydobywał z kieszeni drobne. Myślał, że zostanie w mięsnym na zawsze. Po minucie oddychał już budzącym się miastem, żeby jeszcze za kwadrans doznać wstrząsu skali tsunami.
Wrócił do niego widok sprzed lady: kładzie dwa banknoty, piątkę i, z rozpędu, dukata z listopadowego powstania.
Najczarniejszy koszmar kolekcjonera numizmatów? Ekspert Mateusz Wójcicki zdradza, które monety lepiej kupować, niż wydawać.
Sen o Wrocławiu
Miasto moje, a w nim… nasuwa raczej skojarzenia ze świtem nad Wisłą, a nie Odrą, ale najwyższa pora zmienić melodię, bo na mapie kolekcjonera coraz wyraźniej budzi się Wrocław.
- Wrocław to rzeczywiście miasto o niezwykle bogatej historii numizmatycznej. To właśnie w nim, w 1949 r. rozpoczęło działalność pierwsze w Polsce towarzystwo numizmatyczne założone przez profesorów ze Lwowa. To także wrocławska giełda przez długie lata - szczególnie w latach 90. - była największym wydarzeniem kolekcjonerskim na krajowej mapie. Zwłaszcza, że nie było wtedy powszechnego dostępu do internetu. Nie bez znaczenia była też bliskość do Czech oraz Niemiec - komentuje Mateusz Wójcicki, którego dolnośląski salon przeprowadzi niebawem swoją trzecią aukcję.
Zobacz także: Akwarele Hitlera. Ekspert stwierdza wprost, że to badziew
Jak zauważa numizmatyk, już sama mennica we Wrocławiu należy do najstarszych w kraju, sięgając pierwszej połowy XI w. W więc czasów, w których pierwsze monety z władcą na rumaku stawiały poważne wyzwania typu: gdzie kończy się koń, a zaczyna władca.
Wolny jak Gdańsk
Od kłopotliwych rozterek średniowiecza można uciec chociażby nad morze, bo tym razem pod młotek trafi tak lustrzany wizerunek Neptuna, że nasuwa od razu następną zagadkę: czy na efektowne pieniądze Wolnego Miasta Gdańska polują tylko gdańszczanie?
- Rzeczywiście prawdą jest, że lokalny patriotyzm ma znaczące przełożenie na notowania poszczególnych numizmatów. Zauważamy to przede wszystkim na rynku historycznych papierów wartościowych oraz banknotów - z naciskiem na lokalne emisje zastępcze - ale również w przypadku monet. Gdańsk, ze względu na swoją bogatą historię oraz wieloletni status wolnego miasta, ma sympatyków dosłownie na całym świecie. Nie ma innego działu związanego z Polską, który generowałby tak ogromny zagraniczny popyt. Oczywiście, w obecnych czasach, gdy dostęp do wiedzy jest tak ułatwiony, a licytować można, nie wychodząc z domu, regionalizacja nie jest już tak odczuwalna, chociaż wciąż nie pozostaje bez znaczenia. Wśród wrocławskich kolekcjonerów nie da się ukryć, że prym wiedzie niepodzielnie mennictwo śląskie - zauważa Mateusz Wójcicki, dodając, że mowa o wdzięcznym temacie do zbierania, bo inwestować można zarówno w drogie rzadkości, jak i w rzadkości z przymrużeniem oka - czyli tańsze.
Toruń, miasto aniołów?
Oprócz kibiców żużlowych, Wrocław z Toruniem łączy aukcyjny katalog, a w nim m.in. talar Władysława IV - pieniądz, na którym widoczne są nawet zmarszczki pod królewskimi oczami, choć starszy od monety z Neptunem o 290 lat. Czy poza piernikami, cenne numizmaty są specjalnością miasta?
- Może być i tak, bo egzemplarze wybite w mennicy toruńskiej w czasach Polski królewskiej kojarzą się przede wszystkim z rzadkością. Bez względu na to, czy jest to dukat, talar, czy też ort, monety z charakterystycznym aniołem na rewersie są wyraźnie wyżej wyceniane niż ich - powiedzmy - rówieśnicy z innych miast, szczególnie w pięknych stanach zachowania.
Niestety, sama mennica w Toruniu nie słynęła jednak z wysokiej jakości bicia. Stąd efektowne, dobrze wybite egzemplarze są szczególnie mocno wartościowane - wyjaśnia Mateusz Wójcicki, odnosząc się dla przeciwwagi do wspomnianego talara. Numizmat, który i tak rzadko pojawia się na rynku, pozwala tym razem prześledzić wszystkie swoje detale, a w szczególności budzącego emocje anioła. Wystrojonego, z lokami na głowie i skrzydłami jakby przyczepionymi do rękawów.
Warszawa upada…
Mowa przy tym nie o rynku numizmatów, ale o listopadowym powstaniu, które - zdaniem eksperta - w smutnych warunkach zaowocowało jedną z ciekawszych emisji do zbierania.
- Moim zdaniem, jednymi z najbardziej interesujących monet z mennicy w Warszawie są te z okresu powstania listopadowego, na które popyt praktycznie nigdy nie gaśnie. Bezapelacyjnie patriotyzm ma ogromne przełożenie na obecną rynkową sytuację, dlatego że po detronizacji cara w 1831 r. mennica w Warszawie rozpoczęła bicie monet z narodowym godłem. Mimo że egzemplarze z tego okresu - poza nielicznymi odmianami - nie należą do ogromnych rzadkości, piękne sztuki zawsze są pożądane - zauważa ekspert, oglądając na dłoni przewidzianego na aukcję powstańczego dukata w menniczym stanie. Co moneta przedstawia?
Rycerza z mieczem i pękiem strzał o niderlandzkim rodowodzie. Dlatego że emisja mająca finansować trudne walki powstała na wzór holenderskich dukatów, żeby swoją rozpoznawalnością - jak dzisiejsza Visa - ułatwiać zagraniczną płatność.
…a w Krakowie para - buch!
Czy na rynku numizmatów jest jeszcze obszar, który pozostaje niedoszacowany? Wygląda na to, że wciąż jest nim rynek starych akcji, co szybko można zauważyć, przenosząc się w ramach katalogu ze stolicy aktualnej do dawnej. Niezwykle rzadka, założycielska akcja spółki uchodzącej za symbol galicyjskiego przemysłu nigdy dotąd nie była notowana na aukcjach, tymczasem jej cena wywoławcza to 850 zł - ułamek stawki za porównywalną rzadkość na rynku monet. Co współczesnemu inwestorowi daje taki papier?
Osobliwe przeniesienie w czasie. Wprost do okresu, w którym zwykle nie osadza się filmów o inwestycyjnych bankierach, mimo że akcje departamentów fuzji i przejęć były niemal takie same.
Krakowskie zakłady założone przez Antoniego Zieleniewskiego w połowie XIX w. wyprodukowały m.in. pierwszą w kraju maszynę na parę, jednak od tamtego momentu do obecnych czasów firma dałaby niejeden scenariusz na kinowy przebój.
Giełdowy debiut przypadł na rok 1919, podczas gdy zaledwie 20 lat później fabryka po cichu zaopatrywać musiała już walczące podziemie, włączona w śmiercionośny przemysł zbrojeniowy ówczesnych Niemiec. Dzisiaj, oprócz papierowego świadka, który nigdy wcześniej nie pojawił się na aukcji, historię pamięta kilka zabudowań, z których jedno ze zmęczenia straciło nawet fasadę.
Mocne, żółte papiery
Mimo że pożółkłe akcje stanowią jeszcze dział ze stosunkowo przystępnymi cenami, wyraźniejsze przebudzenie - jak ze wspomnianego snu kolekcjonera - obserwuje się na rynku banknotów. Podczas swojej ostatniej aukcji wrocławski salon zlicytował jeden z najrzadszych pieniędzy papierowych, 1000 złotych z 1794 r., dlatego trudno nie zadać pytania: czy w sobotę na pierwszym miejscu podium można się spodziewać przetasowania?
- Nasz ubiegłoroczny rekord zaskoczył nawet nas - komentuje Mateusz Wójcicki. - Nie spodziewaliśmy się, że po ustanowieniu nowej stawki za najdroższy papier wartościowy na naszym aukcyjnym debiucie podniesiemy poprzeczkę ponownie, tym razem na rynku banknotów. Bariera 200 000 zł, którą udało nam się wtedy przekroczyć, przez długi czas wydawała się progiem zupełnie nierealnym.
Czy padną nowe rekordy?
- Być może. Na naszej nadchodzącej aukcji mamy równie rzadki walor z okresu insurekcji kościuszkowskiej, więc jeśli miałbym typować kandydata do złota na podium, obstawiałbym właśnie na to 500 zł.
Aukcja wrocławskiego Salonu Numizmatycznego Mateusza Wójcickiego rozpocznie się 23 lutego o godz. 9.00 na internetowej platformie Onebid.