Witold Sadowy skończył 100 lat. Najstarszy żyjący polski aktor wydaje właśnie książkę
Lekarze bliscy pomyłki, Piłsudski, Radziwiłłowie i rodzina powstańców
Mało brakowało, a Witold Sadowy byłby zupełnie kimś innym. Urodził się 7 stycznia 1920 r. w Warszawie, ale krótko po porodzie lekarze prawie pomylili dzieci. Jego mama od razu zauważyła, że przyniesiono jej innego noworodka. - To nie jest moje dziecko! Mój syn ma myszkę (znamię - przyp. red.) na lewej ręce - krzyczała wówczas pani Józefa.
Jako dziecko miał okazję poznać marszałka Józefa Piłsudskiego. Wspólnie oglądali przedstawienie "Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami". To było jedno z najważniejszych wydarzeń w jego życiu. Dostał od niego nawet czekoladkę. - Przez cały tydzień nie mówiłem o niczym innym, tylko o tym wydarzeniu. Głównie chwaliłem się kolegom na podwórku z czekoladek, jakie dostałem - wspomniał.
Miał też okazję poznać rodzinę Radziwiłłów. Podczas jednego ze spotkań polubili go tak bardzo, że zaproponowali jego mamie, że mogliby go adoptować. Kobieta nie zgodziła się na to.
W czasie wojny przebywał poza Warszawą. Jego ojciec i brat uczestniczyli w powstaniu warszawskim. Niestety, zginęli.
ZOBACZ TEŻ: Aktorka przez lata milczała. "Byłam naga, dyrektor związał mnie liną"
Kariera aktorska
Sadowy grał w szkolnych przedstawieniach, ale na poważnie jako aktor zadebiutował na sam koniec II wojny światowej - wystąpił w sztuce "Burmistrz Stylmondu" w teatrze na warszawskiej Pradze. Jego talent został zauważony przez producentów filmu "Zakazane piosenki", w którym zagrał rok później. Brał też udział w pierwszej powojennej inscenizacji "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w 1946 r.
W ciągu swojej kariery aktorskiej głównie występował na deskach warszawskich teatrów. Zagrał łącznie w 9 filmach i serialach. Po raz ostatni wystąpił na scenie w 1988 r. w spektaklu "Gałązka romantyzmu". - Tego dnia nie czułem się najlepiej, rozbierała mnie grypa. Wychodząc z teatru, jak zawsze powiesiłem strój na wieszaku i pożegnałem się z garderobianą. Następnego dnia z samego rana telefon: "Twój teatr płonie!". Ten pożar zakończył moją działalność aktorską - opowiadał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
ZOBACZ TEŻ: Wzruszony Janusz Gajos na spotkaniu autorskim
Sadowy intensywnie działa na emeryturze
Dzisiejszy 100-latek jako publicysta zaczął działać krótko przed emeryturą. Jego felietony przez wiele lat ukazywały się m.in. w "Życiu Warszawy", "Życiu Codziennym", "Słowie", "Expressie Wieczornym", nowojorskim "Nowym Dzienniku", "Gazecie Wyborczej" i "Życiu na gorąco".
Sadowy od 35 lat pisze wspomnienia o zmarłych aktorach. Na swoim koncie ma kilka książek - opisywał w nich teatr od kulis. Pod koniec 2018 r. zaczął promować książkę "Jedyne, co mi zostało, to pamięć". To był dziennik z wizyt w teatrach przeplatany komentarzami na temat życia politycznego i kulturalnego Warszawy. Z okazji 100. urodzin ukazała się najnowsza - "Przekraczam setkę. Zapis wspomnień 2018-2019".
W uznaniu jego zasług Związek Artystów Scen Polskich nadał mu tytuł członka zasłużonego. W 2012 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla kultury polskiej, za osiągnięcia w pracy twórczej i działalności artystycznej.