Wilk na szlaku
Jest to historia o Wilku. Bardzo złym i przewrotnym. A nawet cynicznym. Może to wina tego, że ten Wilk był kiedyś agentem pewnej instytucji, której skrót nazwy brzmi KGB. Nie jest to zatem zwierz powiązany z Czerwonym Kapturkiem, a raczej z Czerwoną Mafią działającą na terenie USA. Wilk czuje siłę. Lubi władzę, pieniądze i krew. I znajduje sposób, żeby to pokazać światu. Planuje pogrozić wszystkim palcem i przy okazji zarobić małe co nieco. Tu dochodzimy do jakże ostatnio aktualnego problemu terroryzmu, tego przekleństwa współczesnego, nowoczesnego świata. Terroryzm ma na celu zastraszenie. Każdy może być ofiarą. I nie ma to znaczenia czy wybraną czy tylko przypadkową. Społeczeństwa otwarte, demokratyczne, wielokulturowe mają poważny problem. Nie mają niezawodnych, sprawdzonych form obrony. Jest to nieźle pokazane u Pattersona, i jak dla mnie jest główną, a może i jedyną zaletą powieści. Trudno pilnować każdego mostu, ważniejszego budynku, stacji kolejowej, wagonu metra. Wiadomo to jednak od dawna.
Patterson wykorzystał ten motyw nie wnosząc poza tym wiele nowego. Skoncentrował się raczej na psychopatycznych osobowościach, jak genialny Wilk czy zwyrodniały Łasica, i krwawych obrazkach z ich działalności.
Książkę czyta się szybko. Ze względu na prosty język i specyficzny układ stron. Mnóstwo białej, niezadrukowanej powierzchni sztucznie pogrubia książkę i podnosi... cenę. Dynamizm podsyca niesamowita ilość rozdziałów - 124! Niektóre z nich to zaledwie dwie strony. Powieść nie zrobiła na mnie wrażenia, tym bardziej dobrego. Jest powierzchowna i oparta o tanie efekty. Postacie są bez życia, papierowe. Dialogi sztampowe i bez emocji. Mam wrażenie ślizgania się po powierzchni. Do tego dochodzi trochę wulgarnego, ostrego języka i parę scen z wymyślnym okrucieństwem. Lepiej nie analizować fabuły, bo nie jest ona ani zbyt spójna ani logiczna. Napięcie jest obecne, ale tylko powierzchniowe. Akcja rozwija się jakoś tak nieprawdopodobnie, bez większych problemów. A przecież życie uczy nas o znaczącej roli niezapowiedzianego przypadku. Wilk planuje i realizuje to co chce. Życie zaś, nie wiadomo dlaczego, nie wtrąca się do tego. Detektyw Alex Cross, przeciwnik Wilka, wypada blado jakby był oświetlony tylko przez
pochmurny Księżyc. I wcale nie przypomina postaci stworzonej na ekranie przez Morgana Freemana w adaptacjach filmowych powieści Pattersona („Kolekcjoner”, „W sieci pająka”). Szkoda.