Co byście powiedzieli na japoński komiks, którego akcja rozgrywa się w Europie w XI wieku, a głównymi bohaterami są dzielni Wikingowie z Islandii i Danii, w tym postacie historyczne i dorastający chłopiec, który szuka zemsty na zabójcy swego ojca? Trochę nieprawdopodobne, prawda? A jednak. Pierwszy tom „Sagi Winlandzkiej”, autorstwa Makoto Yukimury, zabiera czytelnika na pokład drakkaru, aby zafundować emocjonującą podróż do przeszłości.
Przygoda rozpoczyna się od krwawego oblężenia grodu Franków położonego gdzieś nad rzeką. Atakującym nie bardzo się wiedzie, grodzisko jest mocno ufortyfikowane, a obrona dobrze zorganizowana. W sukurs agresorom przychodzi niewielki oddział Wikingów, którzy mają zupełnie inny pomysł na pokonanie obrońców. Wojownikom z Północy chodzi przede wszystkim o łupy i niewolników. Drużynie przewodzi przebiegły Askeladd, z którym ma na pieńku wspomniany powyżej Thorfinn. Młodzieniec, mimo że należy do zastępu dzikich Skandynawów, z całego serca nienawidzi swego kapitana i najchętniej zabiłby go w pojedynku. Kim dokładnie jest syn Thorsa i dlaczego pała taką wielką nienawiścią od swego wodza? Co skrywa zachmurzone oblicze dzieciaka?
Odpowiedzi musimy chwilę poczekać. Po zdobyciu grodu akcja przenosi się do Skandynawii, gdzie następuje podział łupów i pojedynek między Thorfinnem i Askeladdem. Następnie fabuła cofa się o kilka lat. W retrospekcji przenosimy się do Islandii, gdzie w zapomnianej przez Boga i ludzi wiosce spokojne życie wiedzie Thors wraz z rodziną. Większa część omawianego tomu rozgrywa się w przeszłości. Opowieść napisana przez Yukimurę ma znamiona typowej skandynawskiej sagi, w której występuje pokaźna ilość postaci epizodycznych, całość fabuły obfituje w dramatyczne i krwawe wydarzenia. Scenarzysta nie zapomina także o przybliżeniu tła społecznego i ekonomicznego.
Czytelnik głęboko wnika w świat przedstawiony. Dość dokładnie poznaje rozbudowaną menażerię bohaterów, ich wzajemne relacje i strefy wpływów. Dobrze został zaprezentowany wątek, w którym dowiadujemy się, że Thors był kiedyś wielkim wojownikiem, ale się „przebranżowił” (tj. został pacyfistą). Nie udaje mu się jednak uciec przed przeszłością, a konsekwencje dawnych decyzji mają szerokie reperkusje, głównie dla niespokojnego syna. Od pierwszej planszy kibicujemy chłopakowi, który ma w głowie tylko jedno: zemstę. Na uwagę zasługuje jego antagonista, Askeladd, który okazuje się jedną z ciekawszych postaci występujących w komiksie: zadufany w sobie, cyniczny, nielojalny, ale i w jakiś sposób niejednoznaczny moralnie.
Yukimura zadbał o to, aby dokładnie oddać materialne realia epoki. Należy docenić dbałość z jaką przedstawiono statki, uzbrojenie czy wyposażenie domostw. Występujące postaci ukazano realistycznie, dotyczy to zarówno budowy i ruchów ciała, ale również mimiki. Dlatego mocno zgrzyta karykaturalne przedstawienie dowódcy oblegających Franków. Plenerowe sceny bitewne, pojedynki, zasadzki czy inne nagłe zdarzenia charakteryzują się dużą ekspresją i dynamiką.
Pierwszy tom „Sagi Winlandzkiej” liczy sobie prawie 450 stron. Fabuła wciąga, całość od początku do końca czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem.