Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:04

Wiedźma powróciła

Wiedźma powróciłaŹródło: Inne
d2tfgcj
d2tfgcj

Moje pierwsze spotkanie z Małgorzata Saramonowicz można by uznać za godne stylu w jakim pisze autorka. Dawno temu i zupełnie przypadkiem, gdzieś w zapadłym małym miasteczku, w śmierdzącym (bądźmy szczerzy) antykwariacie na półce „wszystko za po 3 zł” wygrzebałam małą, mocno podniszczoną i zupełnie niepozorna pozycję Siostra. Nie będę tu udawać wielkiego znawcy literatury, nic mi nazwisko autorki nie powiedziało i pewnie tak naprawdę o zakupie zadecydowała cena, ciekawość i wrażenie, które zrobił opis, iż książkę tę przetłumaczono na języki takie jak holenderski, chorwacki, litewski...

A potem wpadłam. Ta książka mnie zjadła, wchłonęła, bez pytania pociągnęła za sobą prowadząc w bardzo dziwne i bardzo inne klimaty, niż dane było mi dotychczas czytać u polskich autorów. I chociaż potem odnalazłam wiele komentarzy, w których zarzucano Siostrze grafomanię, fatalny styl, tanią sensację, brak spójności czy nadmierne uduchowienie nie prowadzące w sumie do nikąd, a niejeden z moich znajomych zwracał książkę mocno pukając się w czoło: ALE HALO ALE O CO CHODZI? Baśka to już w ogóle mi wytknęła, że ona, czytając o tych karaluchach, to kompletnie nie wie, co ja w nich widzę. Specjalnie się tym nie przejęłam. Być może jest tak, że Małgorzata Saramonowicz pisząc albo trafia w najczulsze struny czytelnika, albo nie trafia w ogóle. Moim zadaniem, to właśnie stanowi niebywała zaleta tej pozycji i świadczy o ogromnym talencie autora. Niebanalnym. Może dlatego, że pisze inaczej. Zupełnie inaczej niż wielu rzemieślniczo dobrych i kseropodonych pisarzy nowego pokolenia. Pisze przejmująco. Do mnie
osobiście trafia bardzo silnie. Zarówno obrazem i słowem. Dodatkowo w przedziwny sposób, w tej prozie, zaciera się moment w którym zwykłe znaczki alfabetowych literek zaczynają układają się w głowie czytelnika w obrazki. Tu nie ma przejścia od obrazu do słowa, czy od słowa do obrazu. I mi to odpowiada....
Dlatego po przeczytaniu Siostry nerwowo zaczęłam szukać Luster. To druga książka, równie dziwna, równie mroczna. Brutalna i niesamowita. Moje drugie spotkanie z pisarką. Pomyślałam po nim, że chyba zaczynam się bać tej Małgorzaty Saramonowicz, że gdyby była facetem i było jej dane urodzić się parę lat temu to pewnie była by Edgarem Alanem Poe, a obraz Doriana Greya to byłby jej pomysł.
A potem autorka ucichła.
Szkoda, pomyślałam.

Dopiero w tym roku, dla mnie zupełnie niespodziewanie, po sześciu latach milczenia, Małgorzata Saramonowicz wróciła. Nie muszę tłumaczyć jak bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość i jak szybko rzuciłam się na nowe, jeszcze pachnące świeżością Sanatorium. Jakie będzie to trzecie spotkanie, co robiła przez ten czas, czy pamięta jak trafić do czytelnika? I trach po raz kolejny oberwałam mocno i przytłaczająco w sam środek klatki piersiowej.
Nie nie, nie zawiodłam się.

Sanatorium to najdłuższa z dotychczasowych napisanych przez autorkę pozycji, w pierwszej chwili sprawiająca wrażenie najmocniej osadzonej w realiach. Zaczynamy czytać i dziwmy się: nie ma już szeptów i szmerów, nie przemawia lustro i brakuje trochę magii. Do Sanatorium PRL-owskiej Polski zjeżdża chory na gruźlicę dyrektor fabryki cukierków. W tym samym obskurnym ośrodku spotyka zjawę ze swoje dzieciństwa, śledczego, który swego czasu prowadził w jego mieście sprawę zabójstwa pełnomocnika. Tak się zaczyna historia śledztwa, którego pamięć nie daje żyć bohaterom, opowieść osadzona w realiach powojennej, brudnej i okrutnej społeczności. Gdzieś w zapomnianym przez Boga miasteczku. Gdzieś gdzie na porządku dziennym jest głód, strach i okrucieństwo. Wydawać by się mogło że nie ma tu miejsca na magię...
I pudło. Magii brakuje tylko przez chwilę. Pomimo, że świat opowiedziany w tej książce boli z każdym czytanym zdaniem coraz bardziej, a zakotwiczony jest w prawdziwie historycznej przestrzeni czasu, w dramatycznych plenerach z maszerującą śmiercią w tle, ten właśnie świat widziany jest oczami dzieci. To dzieci opowiedzą nam o najokrutniejszych i najbardziej dramatycznych chwilach swojego jestestwa. Opowieść ta nie może być pozbawiona specyficznej, nierealnej i metalicznej atmosfery. Po raz kolejny Małgorzata Saramonowicz otwiera niewidzialne drzwi, wypuszcza nadnaturalne moce, zakrzywia czas, łączy dziwne wątki, porusza najdelikatniejsze struny. Na nowo zaczyna nas kłuć jej proza. Po raz kolejny autorka znów wciąga nas w koszmary sennych opowieści o miłości, bólu i cierpieniu. O cenie jaką płacimy za życie, wyobraźnię i pamięć.

d2tfgcj

Ktoś, gdzieś w recenzjach zarzuca tej książce, że zawarta w niej tajemnica rozmywa się w pochodzie atrakcji, a autorka nie wie czy chce opowiadać o siłach nadprzyrodzonych, które mieszają w świecie, czy o szaleństwie jakie w nas drzemie. I o tym, jak daleko jesteśmy za nie odpowiedzialni. Nie wiem czy ten ktoś dobrym tropem idzie, dla mnie ta książka to opowieść o dzieciństwie, o pamięci, o tym jak bardzo silnie zapada ona w nas i jakie potem za to przez całe życie przychodzi nam płacić koszty. I o świecie, tym który widzimy go, gdy patrzymy na niego oczami dziecka, tym który jest gdzieś za rogiem, albo tym który jest gdzieś w głębi w naszych łbach (nie używając już mocno patetycznych określeń). To nie jest łatwa do sklasyfikowania książka.

Sanatorium to po raz kolejny bardzo smutna i przejmująca pozycja tej autorki i jestem pewna, że po raz kolejny albo trafi najczulej, albo nie trafi w ogóle, do czytelnika. Nie ukrywam, spłakałam się, a nie często jest mi to dane (tym bardziej, kiedy to książka, a nie film rysunkowy o syrence z urąbaną płetewką). To jednocześnie najlepsza książka Małgorzaty Saramonowicz, kobiety której chyba trochę będę się zawsze obawiała, kobiety która delikatne i bardzo subtelnie potrząsa wrażliwością tak, że o mało nie wyrwie mu flaków, wykręca go jak magiel i przenicowuje na wylot, robiąc z czytelnika miazgę. Oczywiście z tego czytelnika do którego jak do mnie trafia jej proza tak mocno...

d2tfgcj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2tfgcj

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj