Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:02

Wiara w ocalenie, ocalenie w wierze

Wiara w ocalenie, ocalenie w wierzeŹródło: Inne
dit09ds
dit09ds

Dokąd zmierza nasza cywilizacja? Od wieków znajdują się pesymiści, którzy uparcie twierdzą, że wprost do samozagłady. Tymczasem oni przemijają, a cywilizacja ludzka rozwija się, jakże często zadziwiając swoich twórców. Sakriversum Mielkego opowiada o spełnionym proroctwie pesymistów - o zagładzie ludzkości. Powieść powstawała w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. A więc w czasach, kiedy groźba zagłady nuklearnej wciąż wisiała nad światem. Nie dziwi więc, że obawy jej spełnienia znalazły odbicie w książce. Co prawda zmieniły się czasy i zagrożenia, ale pytania zadawane przez autora i próby odpowiedzi na nie, nadal pozostają aktualne. Mielke pyta o słuszność „oświeceniowej” drogi, którą obrała i której zawierzyła ludzkość. O porzucone duchowe dziedzictwo przodków. O bogactwo ich wiedzy, tak dla człowieka istotnej, choć nie zawsze popartej racjonalistycznym uzasadnieniem. O sens religii i wiary. Na tych pytaniach buduje przypowieść o sztucznej opozycji i rzeczywistej współzależności
wiary i rozumu. Próbuje znaleźć i wskazać drogę ocalenia. Swoim bohaterom i swoim czytelnikom.

Koniec XIII wieku. Syn papieża, uznanego za heretyka Bonifacego VIII, Roland von Coburg rozpoczyna budowę największej gotyckiej katedry. Ale jej wyjątkowość polega nie tylko na wielkości. Pomiędzy sklepieniem a dachem kryje ona niemal samowystarczalny miniświat, w najdrobniejszych szczegółach zaprojektowany przez Budowniczego. Pierwszymi mieszkańcami tego azylu stają się w roku 1318 jego nieślubne dzieci – bliźnięta Lancelot i Gudrun. Niczym Adam i Ewa dają one z czasem początek nowemu ludowi, którego kolejne pokolenia stają się coraz mniejsze. Ten izolowany od zewnętrznych wpływów świat to tytułowe Sakriversum, gdzie kultywowane są głęboka wiara, tajemna wiedza i obyczaje przodków. Królestwa rodzą i padają, ludzie na zewnątrz doświadczają okrutnych wojen, klęsk głodu i zarazy. A Sakriversum trwa. Mija 700 lat... 8 marca 2018 roku. Całe życie na ziemi zostaje zniszczone bombami neutronowymi w błyskawicznej totalnej wojnie. Jedynym ocalonym w świecie poza katedrą jest Teofil von Coburg – ostatni świecki
potomek Budowniczego. Zagładę przetrwali także miniaturowi mieszkańcy Sakriversum (zwani Sromotnymi), a więc jego dalecy krewni. A także kilkudziesięciu liliputów, dla których Sakriversum było od wieków legendarną ziemią obiecaną (Bękarci).

Wszyscy próbują żyć dalej po zagładzie dotychczasowego świata. Choć każdy ma na to inny sposób: Sromotni wiarę i wiedzę, Bękarci – przemoc, Teofil – intelekt. Okazuje się jednak, że przetrwać mogą jedynie wtedy, gdy zaczną ze sobą współdziałać. Dwoje Sromotnych – Agnes i Guntram – musi znaleźć sposób na pogodzenie tradycji z nowymi wyzwaniami, przed którymi stanął ich lud. I wypracować porozumienie, które pokona wielowiekową nienawiść i będzie do przyjęcia dla wszystkich ocalałych z katastrofy. Siedemsetletni eksperyment okazuje się stopniowo częścią większego planu, mającego na celu przetrwanie ludzkości. Pod warunkiem wszakże, że pozostali przy życiu ludzie zdołają się porozumieć i zbudować fundamenty nowej cywilizacji. Czy potrafią pokonać dzielące ich różnice: nie tylko rozmiarów ciała, ale też przekonań, motywacji i celów? Czy zrozumieją, że wiara i wiedza to dwie strony tego samego medalu?

Choć Mielke posługuje się fantastycznym sztafażem, jednak poruszane przez niego problemy daleko wykraczają poza gatunkowe schematy science fiction czy fantasy. Nic dziwnego, że powieść uznawana jest za najwybitniejsze dzieło powojennej fantastyki niemieckiej (Nagroda Kurda Lasswitza w Niemczech i Złoty Meteor w Szwajcarii)
. Niestety jej droga do polskiego czytelnika była długa i wyboista. Fragmenty książki przed niemal dwudziestu laty ukazały się w miesięczniku „Fantastyka”. Jej wydanie w całości napotykało jednak wiąż niespodziewane trudności. Po lekturze możemy łatwo dojść do wniosku, że były one efektem jakiegoś tajnego planu. Bo przecież przypadki nie istnieją. Przypadkiem nazywamy po prostu zdarzenia będące widzialnym skutkiem spowodowanym przez nieznane nam, lub nie pojęte dla naszego umysłu, przyczyny.

dit09ds
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dit09ds

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj