Trwa ładowanie...

Weterynarz miał ochotę rzucić się na właściciela psa. "Jak nie przeżyje, to też muszę płacić?"

Gareth Steel od prawie dwudziestu lat jest weterynarzem. Pracował w wielu miejscach w Wielkiej Brytanii i pomagał zwierzętom zarówno domowym, jak i gospodarskim. "Jeśli chodzi o pieniądze, nasze zwierzęta są warte tyle, ile znaczą dla nas" - głosi Steel, którego pewien klient zapytał, czy mógłby uśpić ciężarną sukę i uratować szczeniaki, "bo tak byłoby taniej". Weterynarz miał ochotę "złapać go za łeb i wyłupać ślepia" za to, że właściciel zwlekał z udzieleniem pomocy, a teraz szukał oszczędności.

Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjneŹródło: Mikhail Nilov, Pexels
d3lwj53
d3lwj53

Dzięki uprzejmości wyd. Znak Koncept publikujemy fragment książki Garetha Steela "Weterynarz na dyżurze. Szczery do bólu dziennik lekarza zwierząt" (tłum. Maja Zawierzeniec).

Kahleesi

Zawsze fascynuje mnie ogromna różnorodność w podejściu do operacji, jaką obserwujemy u klientów. Część osób wygląda, jakby spędziła siedemdziesiąt dwie godziny przed zabiegiem na przeczesywaniu wujka Google’a, aby uzyskać informacje. Chcą omówić każdą możliwą komplikację, ciężko wzdychając i ze zmartwienia ulegając hiperwentylacji. Na drugim końcu skali często widzimy męża. Jest to zwykle mało zainteresowany sprawą facet, trzymający koniec smyczy lub dzierżący klatkę z kotem. Zapytany, w jakim celu przyprowadził swego zwierzaka, zazwyczaj odpowiada: "Nie wiem, żona powiedziała, żeby go przywieźć na ósmą trzydzieści". Czasami te dwie osoby przyjeżdżają razem i są ze sobą w związku małżeńskim, co prowadzi do szczególnie interesujących rozmów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mosty między księciem Harrym i jego rodziną są już spalone?

(…)

d3lwj53

Z samochodu wyskoczyła atrakcyjna młoda para. Facet miał na sobie szorty i sandały, w sam raz na letnią pogodę. Wysiadł, otworzył tylne drzwi i wyjął buldoga francuskiego. Moje serce jeszcze bardziej się skurczyło, gdy pamięć długotrwała wkroczyła do akcji. To musiał być pan Smith.

– Siema – powiedział, zmierzając z psem w moim kierunku. – Rozmawiałem z kimś stąd na początku tygodnia o mojej suce Kahleesi.

– Witam. To ze mną pan rozmawiał, w czym mogę pomóc? – spytałem.

– No cóż, wydaje nam się, że ona teraz rodzi, więc co pan na to cesarskie cięcie? Próbowaliśmy dzwonić, ale połączyło nas z pracownikami pogotowia. Nie chcemy iść na dyżur. Słyszeliśmy, że to naprawdę drogie… – dokończył.

d3lwj53

Takie rzeczy naprawdę zdarzają się za często. Weterynarze muszą świadczyć usługi całodobowe przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Kiedy ukończyłem szkołę, odbywało się to w klinice z weterynarzami, którzy dyżurowali wieczorami, a także w czasie rutynowej pracy w ciągu dnia. Obecnie wielu weterynarzy zleca pracę poza godzinami pracy wyspecjalizowanym usługodawcom. Dostawcy usług ratunkowych zwykle pobierają opłatę za usługę, a klienci nie są głupi, wieści się rozchodzą. Gdybym został i zrobił to cesarskie cięcie, siedziałbym w robocie jeszcze co najmniej trzy godziny, prawdopodobnie dłużej. Nie musiałem tego robić. Mogłem po prostu skierować ich na pogotowie. Oficjalnie klinika była zamknięta. Ale nie zamierzałem tego zrobić, nie rzuciwszy uprzednio okiem na psa.

– Dobra, weźmy ją do środka i szybko zbadajmy. Tak naprawdę, to teraz u nas jest zamknięte, dlatego zostaliście odesłani na dyżur. – Zaprosiłem ich do środka.

Zdjęcie ilustracyjne JUAN FIGUEROA, Pexels
Zdjęcie ilustracyjneŹródło: JUAN FIGUEROA, Pexels

Weszliśmy do gabinetu, włożyłem rękawiczki i szybko zbadałem cierpiącą od dawna Kahleesi. Była bardzo posłuszna i niemalże przygnębiona. Szybko zrobiłem kontrolę od nosa do ogona, sprawdziłem dziąsła, czas wypełniania kapilar, tętno, częstość oddechów i temperaturę. Delikatnie wziąłem ją za skórę na karku, nadając jej kształt namiotu. Sunia była odwodniona i trochę zmarznięta. Gdy dotknąłem jej brzucha, aż zadrżała z powodu potężnego skurczu. Badanie pochwy wykazało, że szczenię utkwiło w kanale rodnym. Wciąż żyło, ale musiało natychmiast się wydostać. Użyłem dobrze nasmarowanego palca, aby wyczuć szczeniaka. Okazał się zbyt duży, aby urodzić się naturalnie. Był to stan zwany niestosunkiem porodowym: piesek jest za duży w stosunku do budowy anatomicznej matki. Niestety, coś takiego zdarza się bardzo często u niektórych ras i stanowi konsekwencję selektywnej hodowli prowadzonej przez człowieka. Ponosimy za to odpowiedzialność.

d3lwj53

– Od kiedy jest w takim stanie? – spytałem.

Cisza i niezręczne spojrzenia, które wymieniła między sobą para, były już odpowiedzią samą w sobie. Prawdopodobnie za długo.

– Cóż, wczoraj w nocy trochę parła, ale nie za dużo. Dziś rano źle się poczuła. Zadzwoniliśmy do kumpla, faceta, który jest właścicielem reproduktora i zajmuje się hodowlą od lat. Powiedział tylko, żeby z powodu mdłości nie dawać jej nic przez dwadzieścia cztery godziny. Doszedł do wniosku, że tak naprawdę poród zacznie się dopiero we wtorek. Pomyśleliśmy więc, że nic się nie stanie, jak skoczymy na zakupy…

d3lwj53

Przez chwilę marzyłem o tym, żeby złapać tego całego Smitha za łeb i wyłupać mu ślepia dla czystej przyjemności. Jednak bez względu na to, jak bardzo byłem na nich wkurzony, moje tyrady tylko opóźniłyby leczenie Kahleesi. Musiałem zacisnąć zęby i powstrzymać się od tego, by grzechy właścicieli wpłynęły na leczenie psa.

– Dobra. Maksymalnie jak długo? – dopytywałem.

Para wymieniła kilka "winnych" spojrzeń.

d3lwj53

– Może pięć godzin, sześć maks – odpowiedział. Tak szczerze, to mu nie wierzyłem.

– Dobra, sprawa wygląda tak: suka potrzebuje cesarskiego cięcia. Najlepiej by było, gdyby została zabrana na ostry dyżur, ale zanim tam dojedziecie i zanim się wami zajmą, minie kolejna godzina, a nie sądzę, że możemy sobie teraz pozwolić na kolejne opóźnienie. Ja mogę zostać. Zapytam pielęgniarkę, czy zostanie po godzinach.

Wcale nie miałem ochoty zostać, w żadnym razie, ale tego wymagała sytuacja. Wiedziałem już, co powie Pat. Zgodzi się. Prawdopodobnie nie dotarłaby na własne przyjęcie urodzinowe, gdyby to było konieczne. Poszedłem do gabinetu przygotowawczego. Pat opróżniała kosze i czyściła podłogi. Gdy tylko zobaczyła mój przepraszający wyraz twarzy, szybko załapała, o co chodzi.

d3lwj53

– Co tam się stało? – spytała.

– Cesarka – odpowiedziałem nieśmiało.

– Jestem już tylko ja. Napiszę do Nicky, mieszka tuż za rogiem.

Szybko wydrukowałem formularz oświadczenia wyrażenia zgody na zabieg. Szczegółowo opisywał procedurę, jaką przeszłaby Kahleesi, ryzyko związane ze znieczuleniem i prawdopodobny koszt. Musiałem jak najszybciej przejść przez formularz z panem i panią Smith, a potem przygotować naszą debiutującą psią mamę do operacji. Przejrzałem wszystkie informacje dotyczące stanu zdrowia, spytałem, kiedy ostatni raz jadła, dopytałem o alergie i tak dalej. Ostatnia część to koszt.

Zdjęcie ilustracyjne Pexels, Tima Miroshnichenko
Zdjęcie ilustracyjneŹródło: Pexels, Tima Miroshnichenko

– Ile to będzie? – zapytał pan Smith.

– Około tysiąca funtów (ok. 5300 zł - dop. red.), ale to wycena szacunkowa, a nie konkretna kwota. Suka jest żywym, oddychającym organizmem, a nie sprzętem domowym. Postaramy się jak najszybciej poinformować o wszelkich możliwych zmianach, ale jeśli będzie trzeba ratować życie, oczywiście potraktujemy Kahleesi jako priorytet i zadzwonimy później.

– To śmieszne! – wykrzyknął pan Smith. – Czy będę musiał zapłacić, jeśli szczenięta nie przeżyją?

– No tak. Rozumiem, że to dużo pieniędzy, ale proszę pozwolić, że wyjaśnię.

Pomyślałem, że zamiast drzeć koty, rozbiję mu tę sumę na czynniki pierwsze. Wyjaśniłem, że ze względu na stan Kahleesi będziemy musieli podawać jej dożylnie płyny. To samo w sobie jest dość trudne. Zaordynowałem też przetaczanie krwi. Nasza pacjentka była wyraźnie osłabiona i nikt nie zaleciłby operacji do czasu, aż jej stan się nie ustabilizuje. Nie było jednak wątpliwości, że znaczne opóźnienie zabiegu zapewne doprowadzi do śmierci szczeniąt i prawdopodobnie również do śmierci matki. Podkreśliłem, że nasza maszyna laboratoryjna kosztuje kilka tysięcy funtów, a nasze nowe wieloparametrowe urządzenie do monitorowania znieczulonych pacjentów – dziesięć tysięcy funtów. Nie będziemy w stanie zarobić żadnych pieniędzy, dopóki jej koszt się nie zwróci. Do tego dochodzą koszty budynku, ogrzewanie, oświetlenie, podatek komunalny, wywóz śmieci. Oczywiście lubimy też opłacać naszych pracowników.

– A czy mógłbyś ją uśpić i uratować szczenięta? To byłoby tańsze, prawda? – spytał.

Zacząłem się zastanawiać, czy przysłał go Royal College, aby sprawdzić, jak daleko można przesunąć granice mojej cierpliwości. Facet był karykaturą wszystkiego, co najgorsze w nieodpowiedzialnej hodowli psów. Sądząc po metkach i ozdobach, które mieli na sobie on i jego żona, mogli sprzedać swoje ubrania i zapłacić za operację.

Znak Koncept, 2023 Materiały prasowe
Znak Koncept, 2023Źródło: Materiały prasowe

– Nie widzę takiej możliwości. Jej rola jako matki jest naprawdę ważna. Tak, można użyć sztucznego mleka, ale nie zastąpi ono prawdziwego. Bez niej szanse szczeniaków na przeżycie będą mniejsze. Radzę spróbować uratować wszystkie zwierzęta.

Spojrzał na żonę. Nic nie mówiła, choć dosłownie przygryzała wargę.

– Dobra, to ja zajrzę obok i sprawdzę, co tam się dzieje. Chwilę pomyślcie, ale jak wrócę, naprawdę musimy już podjąć decyzję, wóz albo przewóz.

Wyszedłem z pokoju. Gdy przechodziłem obok Kahleesi, delikatnie pogłaskałem ją po łebku i powiedziałem: "Wszystko będzie dobrze, mała". Miałem nadzieję, że będę mieć rację.

(…)

Powyższy fragment pochodzi z książki Garetha Steela "Weterynarz na dyżurze. Szczery do bólu dziennik lekarza zwierząt" (tłum. Maja Zawierzeniec), która ukazała się nakładem wyd. Znak Koncept.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o prawdopodobnie najlepszym serialu 2023 roku (sic!), załamujemy ręce nad Złotymi Malinami i nominacjami do Oscarów, a także przeżywamy rozstanie Shakiry i Gerarda Pique. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3lwj53
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3lwj53

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj