Wełniane śledztwo
Z pozoru pasterz George wyglądał dość prozaicznie, ot, leżał sobie na łące z twarzą skierowaną w pogodne niebo. Można by rzec, że nie było w nim zupełnie nic interesującego, gdyby nie wbity w brzuch szpadel i wrona z zaciekawieniem badająca jego rozprute trzewia. Podopieczne pasterza stwierdziły po dłuższym namyśle, że ich właściciel raczej nie będzie w stanie dalej się nimi opiekować, zaś wnikliwe oględziny szpadla pozwoliły wysnuć skądinąd słuszny wniosek, iż prawdopodobnie nie było to również samobójstwo ani nawet tajemnicza choroba. Pozostawała przeto budząca grozę ewentualność – nie mniej ni więcej, tylko George został zamordowany! Dzielne owce postanowiły rozwikłać tę zagadkę i znaleźć sprawcę, by sprawiedliwości stało się zadość. Równolegle śledztwo prowadzą dwunożni, ale nie oszukujmy się, czy ktoś praktycznie pozbawiony węchu i duszy może cokolwiek osiągnąć? Absolutnie nie, jedyna zatem nadzieja w owcach, a przede wszystkim w błyskotliwej, posiadającej detektywistyczną żyłkę pannie Maple.
Leonie Swann to pseudonim artystyczny pochodzącej z Niemiec autorki, która napisała doktorat o roli zwierząt w literaturze angielskiej. Pomysł stworzenia powieści o śledztwie prowadzonym przez owce powstał m.in. podczas podróży do urokliwej Irlandii, gdzie łąki są pełne czworonożnych kłębków wełny melancholijnie przeżuwających trawę. Debiut powieściowy pani Swann porównywany jest do Wodnikowego wzgórza oraz Folwarku zwierzęcego, moim zdaniem jednak nie wytrzymuje owej konkurencji, gdyż nie jest ani tak epicki, jak powieść Adamsa, ani alegoryczny, jak antyutopia Orwella. Myślę, że Sprawiedliwość owiec to przede wszystkim satyra na świat dwunożnych, widziany oczyma filozoficznie nastawionych do życia owiec. Ludzka hipokryzja, dwulicowość i zadufanie w sobie budzi wręcz zażenowanie wśród prostodusznych, acz nie zawsze błyskotliwych zwierząt. Ich próby zrozumienia pobudek kierujących człowiekiem wywołują uśmiech czytelnika, dopóki w głowie nie zacznie pobrzmiewać Gogolowskie: „Z czego się śmiejecie? Z
samych siebie się śmiejecie!” Śledztwo owiec prowadzone jest leniwie, zaś te sympatyczne zwierzęta do prawdy dochodzą bardzo karkołomnymi metodami, jednak stworzenia, których głównym zajęciem było dotychczas dreptanie po pastwisku, są o wiele bardziej skuteczne niż pogrążeni we własnych brudnych gierkach ludzie. Coś jednak łączy nas z tymi przeuroczymi ssakami. Owce są stworzone do bycia razem, żadna z nich nie może ot, tak sobie odejść. Jeśli opuści stado, zginie. Z ludźmi, niestety, jest bardzo podobnie, wszak stado rzadko wybacza, gdy ktoś usiłuje odeń się odizolować, a ów odszczepieniec musi czasem zapłacić wysoką cenę za swój wybryk.
Sprawiedliwość owiec jest dobrze napisanym konglomeratem ciekawej powieści detektywistycznej oraz historii z pogranicza filozoficznej antropologii, traktującej o meandrach ludzkiej natury. Myślę, że zarówno ten, kto szuka w niej zaskakującej historii kryminalnej, jak i ów poszukujący raczej rozważań nad istotą bytu, znajdzie w książce Leonie Swann coś dla siebie.