Około 7 tys. przedstawicieli mniejszości węgierskiej protestowało we wtorek w Dunajskiej Stredzie na południu Słowacji przeciwko nowej ustawie o języku, którą uważają za dyskryminującą.
Peter Pazmany z opozycyjnej Węgierskiej Partii Koalicyjnej ocenił, że ustawa nie ma sensu i tylko tworzy napięcia między ludźmi, którzy żyją obok siebie w pokoju.
Wchodząca we wtorek w życie ustawa umożliwia karanie grzywną sięgającą 5 tys. euro za używanie innego języka niż słowacki w instytucjach publicznych.
Węgry krytykowały tę ustawę jako mającą na celu ograniczenie praw mniejszości.
Premier Węgier Gordon Bajnai ma się spotkać z premierem Słowacji Robertem Fico 10 września po węgierskiej stronie granicy. Jednym z tematów rozmów ma być właśnie ustawa o języku.
- Celem spotkania jest złagodzenie napięć miedzy obu krajami. Tego nie da się jednak osiągnąć bez usunięcia kontrowersyjnych fragmentów ustawy o języku, uderzającej w mniejszość węgierską i inne mniejszości - podkreślił Bajnai.
Ministerstwo kultury Słowacji wykonało gest pod adresem Węgier, tymczasowo zawieszając kary finansowe przewidziane ustawą. Zostało to we wtorek przyjęte z zadowoleniem przez Bajnaia. Nalega on jednak, by cała ustawa została zawieszona do momentu dojścia do porozumienia z mniejszością węgierską.
W zgromadzeniu w Dunajskiej Stredzie brali udział także Węgrzy z Węgier oraz z Rumunii, gdzie mniejszość węgierska liczy około 1,5 mln osób.
Węgrzy stanowią około 10 proc. spośród 5 mln mieszkańców Słowacji. Mieszkają głównie w południowej części kraju, którą Węgry utraciły na rzecz Słowacji po I wojnie światowej.