Google, Yahoo i Amazon walczą o dominację w nowym, internetowym biznesie.
Zainteresowanie, które Google wykazało wobec Yahoo i Amazon zostało przez obie firmy odtrącone i nie był to przyjazny gest. Google znane z tego, że chce stworzyć indeks informacji zawartych w Internecie zostało oskarżone przez autorów i wydawców za narzędzie Google Book Search, które udostępnia wcześniej zeskanowane książki, tak, że użytkownicy Google mogą wyszukiwać informacje w ich zawartości.
Autorzy i wydawcy narzekali na praktyki Google zanim zdecydowali się na skierowanie sprawy do sądu twierdząc, że firma wykorzystuje ich własność bez uzyskania ich zgody, co wykracza poza zasady fair use, czyli zbioru dokładnych praw używania chronionych prawami autorskimi treści.
Jako część swojej obrony, Google wezwało Yahoo i Amazon do stawienia się przed sądem i dostarczenia informacji o ich programach mających na celu skanowanie i wyszukiwanie książek. Yahoo, odwieczny rywal Google w dziedzinie wyszukiwania treści w Internecie i Amazon udostępniający czytelnikom fragmenty książek zachęcając ich w ten sposób do ich zakupu odpowiedziały Google szorstko: „Zgubiły się”.
– Nie ma takiej potrzeby, aby użytkownicy Yahoo korzystali również z Google, aby ta nazwa istniała w ich umysłach i komputerach – napisało w oświadczeniu Yahoo w odpowiedzi na wezwanie Google.
Google twierdzi, że jego program, który pozwala autorom i wydawcom wycofanie się daje właścicielom treści wystarczającą ochronę ich własności przed niepłacącymi za usługi użytkownikami.
Google dodaje również, że nigdy nie miało zamiaru umieszczać całych tekstów online, jedynie dla potrzeb wyszukiwarki i użytkowników poszukujących fragmentów tekstów czy tych, chcących się zorientować w treści książki.
Google Book Search podaje również linki do Amazon i innych stron, w tym do należącego do Google – Froogle, gdzie czytelnicy mogą zakupić książkę, którą właśnie przeglądali. W swojej obronie Google podaje ten sam argument, którego używają firmy peer-to-peer takie jak Napster, KaZaA czy BitTorent przeciwko wytwórniom fonograficznym: otwarty dostęp do informacji nie boli tak twórców jak sprzedawców.
Branża wydawnicza nie zgadza się z Google, nazywając plan umożliwiający wycofanie całkowicie sprzeczny z ideą praw autorskich, co gorsze Google skanuje książki, które nie mają jeszcze statusu własności publicznej – książki takie stanowią własność ogólną, to czy dana książka jest już wolna uzależnione jest od tego ile ma lat, jak i gdzie została opublikowana i czy autor nadal żyje. Yahoo, Microsoft i inni założyli organizację Open Content Alliance, która skanuje starsze książki będące już własnością publiczną i umieszcza je w internecie. OCA planuje również cyfryzację bardziej aktualnych tytułów, ale tylko i wyłącznie w przypadku zgody ich właścicieli. Przyszłość programu Google jest zatem niejasna, ale jedno jest pewne – rywale Google nie będą współpracować w tym co planuje.