Co zrobić, gdy wszystkie fakty wskazują palcem na ciebie?! Winien - krzyczą na całe gardło! Winien - mówi rozum, dedukcja, poszlaki. Wszystko układa się wprost idealnie w na pozór jednoznaczny wzór. Kawałki puzzli lekko wskakują na swoje miejsca. Twardy gliniarz dzielnie walczy ze zbrodnią. To, że nie lubi wykształconych cwaniaków w garniturkach, mądrali, którym się w życiu udało, to tylko dodatkowy bodziec do szybkiego zakończenia sprawy i skazania winnego. Co z tego, że doświadczenie i zrozumienie życia mówi, że rzadko wszystko jest takie proste i oczywiste. A gdy takie się wydaje, to być może jest to ułuda, która sprowadza sprawiedliwość na manowce. Cóż, policjant pragnie sukcesów tak jak każdy. A gdy nakłada się to na pokrętny brak poczucia własnej wartości... Dochodzenie prawdy, rozwiewanie wątpliwości, sprawdzanie innych możliwości... Szkoda czasu. Fakty, które nie pasują wystarczy zbagatelizować i odrzucić w ciemny kąt. O ileż prościej w opasce sprawiedliwości być rzeczywiście ślepym na to co
przemawia za niewinnością oskarżonego.
Londyn. Profesor Joseph McLoughlin. Uznany psycholog z wieloletnią praktyką. Chciałbyś znaleźć się w takim umyśle i zobaczyć świat jego oczami? Teraz masz okazję. Widzimy codzienne zmagania lekarza z czasem, z faktami wpływającymi na jego życie. Wędrówki w przeszłość, która stale o sobie przypomina. Żona, córka, pacjenci, problemy rodzinne i zawodowe. Wyczerpujące pomaganie innym. Więcej deszczowej szarości niż ogrzewającego blasku słońca. Dni podobne do siebie, zwyczajne. Do czasu. Do chwili usłyszenia wyroku z ust lekarza-przyjaciela - choroba Parkinsona. A potem do czasu pojawienia się inspektora Ruiza z Metropolitan Police. I jego prośby o pomoc w identyfikacji zmasakrowanych zwłok młodej kobiety. Poprzez wynikające z doświadczenia wyciągnięcie wniosków z ich obejrzenia. Zakończone wstrząsającym rozpoznaniem w zmasakrowanym ciele osoby którą dość dobrze znał, byłej pacjentki.
„Jest pan psychologiem! To pan powinien rozumieć świat, w którym żyjemy. Ja jestem detektywem i to przekracza moje pieprzone pojęcie.”
Normalny człowiek stając wobec okrutnej rzeczywistości zbrodni nie jest w stanie działać w pełni racjonalnie. Potrafi skłamać, pogubić się w zeznaniach. Zaplątać się w faktach. Zapomnieć szczegółów. To normalne, że ma swoje małe tajemnice, ważne dla niego, i nie chce żeby ktoś z zewnątrz wkroczył w nie z obojętnością, ironią czy sarkazmem. Co nie oznacza automatycznie, że jest winny. Tak też czyni Joseph. Ukrywając ważne dla niego fakty pogrąża się coraz bardziej. Nie ma alibi, a chroniąc siebie i jeszcze kogoś nie może udowodnić swojej niewinności. Każde przemilczenie zdaje się wskazywać na niego. A potem... nie ma już odwrotu. Wszystkie słowa wyglądają tylko na wykręty i mataczenie.
Może jest to książka jedna z wielu, korzystająca ze znanych chwytów i schematów. A jednak czyta się ją całkiem nieźle. Nie drażni naiwnością, nie kreuje sztucznych postaci, nie jest wulgarna, nie epatuje przemocą. Prezentuje za to dobrze wymieszane (jak dla mnie) proporcje akcji, psychologii, opisów. Utrzymuje napięcie do samego końca choć znamy poszlaki, podejrzenia, a autor nie przesadza z nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności. Wątek osaczonego psychologa jest ciekawy sam w sobie. Zawsze interesowały mnie oceny własnej pracy takich osób. Poczucie odpowiedzialności za innych. Waga słów wypowiadanych do pacjentów. Słów, które mogą oddziaływać na prawdziwe życie i decyzje tych osób. Kwestia zaufania, lojalności i tajemnicy lekarskiej, a składanie zeznań w śledztwie. Umiejętność trafnej oceny stanu innych i wybierania dla nich najlepszej formy terapii. Zdolność pomagania innym bez uzależniania ich od siebie. Wpływ własnego życia i prywatnych problemów na taką pracę. Wpływ tak bardzo obciążającej pracy na
życie prywatne, rodzinne.
Atmosfera książki jest dosyć ciężka. Rozmowy z psychotykami i zanurzenie się w świat różnorakich zaburzeń psychicznych. Przytłaczające, plastyczne sceny i słowa. "Przypadkowe skojarzenia, pokrętne szarady i dziwne zagadki." Niepewność myśli i wypowiadanych zdań. Nie wiemy tak do końca co jest prawdą, co fantazją, co fałszem. Akcja rozwija się w nieśpiesznym tempie, powoli, ale coraz bardziej się zagęszczając. Polecam tym, którzy wolą prozę prezentująca bardziej świat wewnętrzny niż zewnętrzny. Którzy zamiast czystej akcji wolą wczuwanie się w atmosferę. Którzy chcą i potrafią sobie poradzić z dość mroczną tematyką powieści.