Jacky Jones, piosenkarka. Piętnaście lat. Tak, to prawda, ale tylko wieczorami i nocą. W dzień po prostu Lola, lat dziewięć i pół, uczennica. Gdy sen nie przychodzi, przed oczyma wyobraźni kłębią się marzenia. Czasami może i nierozwiązane problemy i zwyczajne codzienne smutki. Ale przede wszystkim marzenia. Stadkami, tłumami. Jak kto woli. Chcesz zasnąć i śnić o niebieskich migdałach?! A tu nie ma chwili spokoju! Można liczyć barany lub owieczki. Co jednak zrobić, gdy one zamiast przeskakiwać wdzięcznie kolejno przez płot, stają przed nim i rozpaczliwie beczą?! Jak je nieszczęsne policzyć, gdy zbierają się w stadko i wiercą bez opamiętania?! Więc tak - sen nie przychodzi, a trzeba być cicho jak ta myszka. Czas płynie jak leniwa rzeka i człowiek robi się... nerwowy. Lepiej więc wyobrażać sobie kim można by być gdyby się nie było sobą. Strażakiem, piratem, detektywem, sierotą. A może piosenkarką?! Lola jest wtedy uwielbianą piosenkarką.
Lola przeprowadza się do Hamburga. Nowe miasto, nowa szkoła, nowa klasa. Pragnie tego co wszyscy. Prawdziwej przyjaźni. Jak znaleźć tego kogoś, kto nas polubi i zaakceptuje takimi jakimi jesteśmy?! Nie jest to wcale łatwe. A jak się do tego ma jeszcze ropuchofobię, to sprawa się tylko komplikuje. Ta powieść nie ma w sobie tak modnych dziś magii i czarów. Jest na wskroś realistyczna. Dotyka życia bez cudownych rękawiczek. Ale jest zabawna i ciepła. Ukazuje świat przeciętnej nastolatki. No może nie takiej typowej, nie każdy ma przecież dwuletnią ciotkę Lisbeth! Porusza tematy poważne i smutne, ale i wesołe i niezbyt poważne. Samotności, śmierci, niezrozumienia, fobii, marzeń, koleżeństwa, oceniania innych. Pokazuje jak życie potrafi spłatać nam psikusa i potrafimy polubić kogoś od kogo z niechęcią odwracaliśmy głowę. Kawałek życia. Kawałek niezłej prozy dla dzieci.