Gdyby ktoś powiedział, że w książce jest poruszany temat przeszczepów czy przemocy domowej, można by pomyśleć, że będzie ponuro, że lektura będzie trudna i porażająco smutna. Nic bardziej mylnego. Przynajmniej w przypadku twórczości pani Michalak. Autorka posiada bowiem niezwykłą umiejętność pisania o sprawach trudnych z wyczuciem i wiarą w to, że z najtrudniejszej sytuacji może się znaleźć jakieś wyjście, a przy tym nie epatuje smutnymi detalami, sygnalizując bardziej problem, niż go zgłębiając.
Nie sposób odmówić uroku trzydziestoparoletniej Ewie, jednej z bohaterek, która najbardziej na świecie chce mieć swój kawałek ziemi. A na tej ziemi mały domek. A w domku męża i dzieci... I gromadę zwierząt i firaneczki z koronką... Naprzeciw jej marzeniom wychodzi Andrzej, przyjaciel, który oferuje jej posadę w założonym przez siebie wydawnictwie. I stawia ultimatum – będzie bestseller, będzie kasa na mały biały domek. Ewa, nie wahając się ani sekundy zaczyna urzeczywistniać swe plany. Inni bohaterowie to też ludzie z krwi i kości, wzbudzający sympatię jak dobroduszny Witold, podziw – jak walcząca o życie pisarka Karolina, czy mama i babcia Ewy – kobiety silne i zdeterminowane. Są również czarne i czarniejsze charaktery i charakterki, jak chociażby ojczym Ewy czy Daniel de Veer, żeglarz. Ale i oni są w tej historii niezbędni, znakomicie dopełniając całości.
Właśnie takiej lektury człowiek potrzebujemy od czasu do czasu. Powieści, w której wszystko układa się dobrze i kończy się dobrze, w której aż roi się od nieprawdopodobnych i nader szczęśliwych zbiegów okoliczności. Taka typowa lektura „ku pokrzepieniu serc", przy której śmiejesz się serdecznie, prawdziwie i głęboko wzruszasz i marzysz, by i tobie tak się w życiu udało. Jest na kartach tej historii coś magicznego, dlatego nie można zarzucić autorce ani serwowanym przez nią treściom naiwności.