”W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki”, Marcin Rotkiewicz – recenzja
Choć współczesna nauka jest triumfem ludzkiego umysłu, jej zdobycze często wywołują w nas strach. Rotkiewicz rozkłada na czynniki pierwsze największe z naszych lęków.
Wszystko, co trafia na nasz talerz - poza dziczyzną albo runem leśnym - zostało w jakiś sposób zmodyfikowane przez człowieka. Tak twierdzi Marcin Rotkiewicz, dziennikarz i popularyzator nauki, którego książka ”W królestwie monszatana. Gmo, gluten i szczepionki”, rozprawia się z naszymi lękami związanymi z rozwojem nauki. Czy GMO naprawdę jest straszne? Gluten szkodzi każdemu? A szczepionki są niebezpieczne? Odpowiada na te i wiele innych, budzących kontrowersje pytań. Jego książka na wiele spraw otwiera oczy i poszerza horyzonty.
Kryminał o GMO
Ruchy przeciwników modyfikowania genetycznego żywności i anty-szczepionkowców są najsilniejsze w historii. Lęk przed rozwojem nauki, przetwarzanym pożywieniem i szczepionkami spowodował, że wokół drażliwych kwestii narosło wiele przekłamań i mitów. To właśnie z nimi rozprawia się w swojej książce Marcin Rotkiewicz, prezentując nam ekstensywną, podpartą najnowszymi badaniami lekturę, którą czyta się niczym najlepszy kryminał.
Rotkiewicz w ”Królestwie monszatana” bierze na cel kilka najpopularniejszych przesądów, które za pośrednictwem internetu, niczym wirus rozprzestrzeniają się po całym świecie. Autor prezentuje animatorów ruchów anty-GMO, anty-szczepionkowych, anty-glutenowych, których nazywa, w zabawny, choć również trafny, sposób ekologistami. Obnaża ich motywacje, sposoby działania i niewiedzę na temat odkryć współczesnej nauki i genetycznych modyfikacji.
Dziennikarz oddaje też głos tym, którzy znaleźli się po drugiej stronie barykady, przedstawia ich argumenty. Własne tezy opiera na dominującym stanowisku naukowców. Co wcale nie oznacza, że akademicy są jednomyślni. Rotkiewicz podaje przykłady i przybliża nam stanowiska tzw. denialistów, czyli outsiderów z tytułami naukowymi, wieszczących globalne kłopoty czekające nas w przyszłości. O ile oczywiście rozwój biotechnologii będzie nadal postępował. Czy mamy zacząć się bać? Autor w przystępny sposób, opierając się na najnowszej wiedzy, pokazuje, że ich obawy nie mają większych podstaw.
Rotkiewicz poświeca sporo miejsca sprawom związanym z GMO, które zdaje się budzić największe emocje. Tłumaczy, że ”modyfikowanie genetyczne” żywności nie jest wytworem współczesności, lecz odbywało się - w różnym stopniu technologicznego zaawansowania - już tysiące lat temu, gdy powstawało rolnictwo.
Wyjątkowo interesujące są ostatnie strony książki, które autor poświęcił na zebranie i skomentowanie kluczowych zarzutów, jakie stawia zwolennikom GMO organizacja Greenpeace. Faktem jest, że stanowiska Rotkiewicza nie można uznawać za prawdę absolutną, to jednak podawane przez niego fakty dają do myślenia.
Jedynym zarzutem, jaki można kierować pod adresem autora, jest nieco mylący tytuł, który sugeruje, że wszystkie trzy ”współczesne lęki” potraktowane zostały przez niego z równie dużą uwagą. Tymczasem trzy czwarte książki poświęcone jest tematowi modyfikacji genetycznych, pozostałe dwa - przecież równie interesujące i budzące ogromne emocje - opisane są w sposób zdawkowy. Nie zmienia to jednak faktu, że ”W królestwie monszatana”, to pozycja interesująca i potrzebna.
Książka Marcina Rotkiewicza nie daje wszystkich odpowiedzi, ale przecież nie taki był cel jej autora. Jeśli ktoś chciałby prześledzić, skąd wzięły się nieporozumienia, które zaowocowały powstaniem dwóch wrogich sobie obozów, nie będzie zawiedziony.
”W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki”, Marcin Rotkiewicz, wydawnictwo Czarne.