Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:05

W gąszczu dygresji

W gąszczu dygresjiŹródło: Inne
dwhwm7l
dwhwm7l

Gna przed siebie żwawym krokiem. W prawej ręce kostur. Na grzbiecie długi czarny płaszcz. Wyciągnięte nogi. Dziwny, tajemniczy pan Sommer. Wieczny tułacz. Naszkicowany charakterystyczną kreską Sempego (tak, tak ilustratora cyklu o Mikołajku). W pastelowych barwach świata wykreowanego wodnistymi plamami akwareli i wyrazistymi pociągnięciami piórka umaczanego w czarnym tuszu. Gna nie bacząc na narratora co i rusz gubiącego się w gąszczu dygresji. W rozwianych, rozdmuchanych wyobraźnią zdaniach na pół strony. Gna przez stronice tej plastycznej, ciepłej, zanurzonej w lepszej i szczęśliwszej niż teraźniejszość przeszłości. Latach dawno minionego dzieciństwa.

Życie nastolatka jest inne niż dorosłych. Było też takie kiedyś, w zamierzchłych słabo stechnicyzowanych czasach przedkomputerowych. Cywilizacja i technika wdarły się w świat i wyparły z niego całą gamę emocji, przeżyć estetycznych. Trudno bowiem podziwiać piękno krajobrazu wpatrując się w ekran komórki, monitora komputerowego czy telewizora. Trudno poczuć wyzwalający wiatr targający włosami krocząc dusznymi, brudnymi, klaustrofobicznie ścieśniającymi się ulicami niedotlenionego, nowoczesnego miasta. Wokoło coraz mniej natury. Gry kolorów, światła, zapachów, dźwięków natury.

Cywilizacja zastępuje je sztucznymi odpowiednikami naturopodobnymi. Kiedyś otoczenie dzikiej lub półdzikiej przyrody wyzwalało w dziecku całą gamę pozytywnych emocji. Ukrytych w na pozór drobnych zdarzeniach. Świat jawił się odrealniony i magiczny, pełen znaczeń, ukrytych tajemnic. Dziś w świecie dziecka więcej jest problemów technicznych do rozwiązania niż wieloznacznych zagadek istnienia.

Wspomnienia narratora z dzieciństwa. Ciepłe, miłe, wymieszane jak kolory farb na malarskiej palecie. Stara, wąsata panna Maria Luiza Funkel i lekcje gry na fortepianie. Fugowate kawałki i tym podobne. Ohydny, mały terrier doktorowej Hartlaub, uwielbiający wszystko, co miało koła. Koty Celuś i Milutka, litery z kędziorkami. Pierwsze zauroczenia, pierwsze niezapomniane rozczarowania. Dziecięce tragedie, zachwyty i oszołomienia. Proza Suskinda oczarowuje. Wciąga i rozgrzewa swoim ciepłem jak letni wiatr na nagrzanej słońcem pachnącej łące. Jest tajemnicza jak tytułowy pan Sommer krążący po sobie tylko wiadomych ścieżkach i drogach, w sobie tylko wiadomym celu.

dwhwm7l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dwhwm7l

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj