W Abadazadzie wszystko jest takie zwariowane
Na początek drobna uwaga. To drugi tom serii. Żeby go zrozumieć trzeba przeczytać tom pierwszy (czasami można czytać poszczególne tomy osobno jako dość niezależne książki). Cóż, takie jest surowe prawo tej serii. Niebieska Kula... czary mary i lądowanie w fantastycznej krainie o której tyle czytała, Abadazadzie. To spotyka lekko zdumioną Kate. Przeciera oczy, otwiera usta i stwierdza, że to nie sen. Szybko przekonuje się, że to nowe miejsce jest, delikatnie mówiąc, dziwniejsze niż sądziła. Z pewnością nie jest to Brooklyn, który też nie grzeszy zwyczajnością. Abadazad! Abadazad! Abadazad! "Drzwi otwierają się same. Głowy latają za człowiekiem. Stare nieżywe panie zmieniają się w ośmioletnie dziewczynki."
Wraz z Kate przemierzamy tę krainę w niesamowitej, zmiennej jak pogoda podróży. Niekoniecznie jednak udajemy się tam, gdzie ona chce lub pragnie być, a raczej tam gdzie ją poniosą... wydarzenia lub los. Tu, w Abadazadzie, logika świata też nie jest zwyczajna. Z pewnością jest inna niż ta, którą znamy. Niektóre głowy wystrzeliwują z szyi, by za chwilę odrosnąć sobie, jakby nigdy nic się nie zdarzyło. Pewien Panicz mądrala, o imieniu Wisk, jest cały z wosku i bez problemu zapala knot na czubku swojej głowy. Ot, zaczarowana, gadająca świeczka. Wyjątkowo trwała, takie małe perpetuum mobile, pocące się jak to u świeczek bywa parafiną. Tu łatwiej spotkać kogoś dziwnego niż normalnego. Szczęka może zjechać nam, jak Kate, na podłogę. Najdziwaczniejsze dziwactwa. Najmagiczniejsza magia. Coś tak stale zaskakującego, że nie można się do tego przyzwyczaić. I ciągle świeża dostawa zabawy, mrugnięć okiem i żartów. Poczucie humoru pokrywa wszystko jak poranna rosa. W tym tomie jest jeszcze bardziej zwariowanie i
odlotowo. Jeszcze bardziej niebezpiecznie (dla przepony) i jeszcze bardziej groźnie (dla zaniedbujących obowiązki w związku z lekturą). A przede wszystkim jeszcze bardziej śmiesznie! Tak, poczucie humoru nie opuszcza tych opowieści.
Wstawki komiksowe, dość atrakcyjna metoda urozmaicenia tekstu, są na dobrym poziomie. Zgryźliwość komentarzy i opinii Kate też. Bo to właśnie Kate jest tu główną gwiazdą. Wraz z jej obserwacjami życia i świata. Pełna sprzeczności i rozterek, zamyśleń i wystudiowanych groźnych min, niesamowita (Mc)Kate! Dziewczyna, która przez przypadek odkrywa, że jest nawet ładna i dziewczyńska. Która powoli dojrzewa i zaczyna dostrzegać wokół siebie całe bogactwo życia. To co złe, a czego doświadczała trochę za dużo, i to co dobre, czego jak wiemy nigdy zbyt wiele. Na wszystko potrzeba czasu. Do zrozumienia siebie przydają się też inni, przyjaciele. Przydają się sytuacje w których my na kogoś, a ktoś na nas może liczyć. Wtedy można poznać swoją wartość, uwierzyć w siebie, w swoje siły. Otworzyć "pozamykane pory" zamknięte przez ciężkie doświadczenia życiowe. I gdzieś w tej historii, trochę nie wprost, jest pokazana taka droga dojrzewania, akceptacji świata i jego zmiennych barw. Z niecierpliwością czekam zatem na
trzeci tom. Na spotkanie z okrutnym Chudzielcem, do którego wciąż tylko zbliżamy się i zbliżamy...