Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:01

Ulotka z Ameryki

Ulotka z AmerykiŹródło: "__wlasne
dy3s2gi
dy3s2gi

Jednym z czytelniczych odkryć moich lat licealnych była Konopielka Redlińskiego, w genialny sposób ukazująca mentalność i obyczajowość mieszkańców zapadłej wioski na kresach północno-wschodnich. Mało kto zresztą nie zachwycał się rewelacyjnym oddaniem tamtejszego dialektu, soczystymi scenkami rodzajowymi, umiejętnością wczucia się autora w rolę chłopka- półanalfabety. Toteż kiedy po latach ukazała się jego nowa powieść, zapowiadająca podobną dawkę obserwacji zebranych podczas kilkunastoletniego pobytu na emigracji, sięgnęłam po nią z nadzieją powtórzenia tamtych wrażeń. I nie zawiodłam się ani na jotę.

Już sama konstrukcja fabuły okazała się obiecująca: poszczególne odsłony to zapis dialogów pomiędzy współlokatorami narratora, odsypiającego całotygodniową harówkę w charakterze „ghost-writera” i wysłuchującego mimo woli dyskusji, kłótni i zwierzeń swoich rodaków, którzy walczą o przetrwanie w nowojorskiej dżungli. Koleje losów poszczególnych bohaterów i ich zmieniające się w czasie postawy demaskują bezlitośnie kruchość rozpowszechnionego ongiś, a i dziś jeszcze w kraju popularnego mitu o Ameryce jako oazie dobrobytu i absolutnej wolności.

Ameryka Redlińskiego to bezwzględny, bezduszny mechanizm, który nieprzystosowanego wyeksploatuje do granic możliwości, zmiażdży, wyssie i wypluje, a wchłonie i zasymiluje tylko takiego, co – jak szczur – zgodzi się tolerować wszelką zgniliznę i wspinać się do „lepszego jutra” choćby po szczątkach współtowarzyszy. Autor z niewiarygodną ostrością spojrzenia portretuje naiwność i pazerność naszych rodaków, ich chęć „zaszpanowania” za wszelką cenę przed pozostawioną w kraju rodziną, a równocześnie gotowość znoszenia wszelkich poniżeń i niewygód, jakie w ojczyźnie uznaliby za niedopuszczalne. Po raz kolejny wykazuje się świetnym słuchem językowym, dokładnie odtwarzając żargon amerykańskiej Polonii „drugiego sortu”, rezydującej w slumsach i podejmującej się zajęć, których imać się nie chce tamtejsza biedota.

Kapitalna ta książka ma tylko jeden minus: została napisana i wydana w Polsce o jakieś dziesięć lat za późno; gdyby nie to, mogłaby była spełnić rolę owej ulotki - wspomnianej jakiś czas temu w kabareciku Olgi Lipińskiej – której nie zdążyliśmy przeczytać, domagając się tak żarliwie „drugiej Ameryki”...

dy3s2gi
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dy3s2gi

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj