W dyskusji o życiu miłosnym księcia niemieckich poetów prawnik Ettore Ghibellino stawia śmiałą tezę, że Goethe miał w Weimarze romans ze swą protektorką, księżną Anną Amalią.
Relacje Goethego z kobietami są nadal ziemią nieznaną. Nawet gdy chodzi o Charlottę von Stein – która według powszechnego mniemania była wielką miłością poety – już od dziesięcioleci kursuje powiedzenie dobrze oddające stan naszej wiedzy. „Pani von Stein poszła do łóżka o dziewiątej, czy Goethe poszedł także, tego nie wie nikt”. W latach 1848–1851, kiedy wszyscy bezpośrednio zainteresowani już dawno nie żyli, ujawniona została nieznana spuścizna rodzinna: listy Goethego do pani von Stein. Było to ponad 1,6 tys. różnego rodzaju tekstów, na których publikację z pewnością nie zgodziłby się pilnujący swej prywatności poeta. W zbiorze było mnóstwo kartek z pozdrowieniami i podziękowaniami, drobne zapiski z podróży, życzenia, ale także pełne tęsknoty i czułości wyznania miłosne „do ciebie aniele niebieski”, do „jedynej pośród kobiet”.
Dwie kobiety dworu
Wydawało się, że po publikacji tych listów pisanych w latach 1776–1789 nic już nie zachwieje pozycją byłej damy dworu w Weimarze jako pokrewnej duszy i muzy Goethego. Co najwyżej znawcy dyskutowali, czy związek pisarza z siedem lat starszą małżonką książęcego koniuszego wielkiego i matką trzech synów był tylko platoniczny, czy też może został skonsumowany.
I zapewne byłoby tak nadal, gdyby Ettore Ghibellino nie wystąpił z tezą, że prawdziwą adresatką tych porywających listów miłosnych wcale nie była prozaiczna gospodyni domowa Charlotte, ale matka młodego księcia – Anna Amalia.
Susanne Beyer, Urs Jenny
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.